20

239 4 1
                                    

Nie chciałam ani chwili dłużej być w tym pomieszczeniu. Za bardzo bolała mnie głowa od tego hałasu.

Oczywiście Loki uparł się ze musi mnie odprowadzić do pokoju. Nie miałam siły się z nim kłócić więc odpuściłam.

-Loki... zaczekaj, daj mi chwilę - powiedziałam i oparłam się o ścianę

-mnie zastanawia tylko jedno, dlaczego jesteś taka słaba - zmarszczył brwi przyglądając się mi

-to sprawdź to - odparłam

-okej skup się na moim głosie - usłyszałam w głowie spokojny głos Lokiego

Poczułam znajome uczucie kiedy, Wanda niedawno chciała wejść mi do głowy. Jednak w tym przypadku uległam. Ufam Lokiemu i wiem że niczego mi nie zrobi.

Przez chwilę odpłynęłam i zamknęłam oczy.

*Loki*

Kiedy weszłem Emily do głowy poczułem ból. Nie mogłem określić tego. Może to był jej ból, który chciała przekazać mi? Może to ja odczuwałem ból próbując wejść jej do głowy?

Zwykle przychodzi mi to z łatwością. Wiem że Emily ma moce, które są... no cóż, bardzo potężne. Czułem jak przez chwilę mnie odpycha, po chwili uległa.

Przez mój umysł przewijały się różne sceny, obrazy, zdarzenia. Te bolesne i te jeszcze bardziej smutne i.... i... chwila.

Zamarłem. To... To nieee, to nie może być prawda. Tylko nie to....

Wyszedłem Emily z głowy. Szybko złapałem ją, tak aby nie upadła. Zaniosłem ją do Bannera, wyjaśniłem i opuściłem szybko wieże.

Muszę ochłonąć. I sobie wszystko przemyśleć. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Szybko ją wytarłem.

*Emily*

Loki. Loki. Loki

Obrazy... Zdarzenia z hydry. Tortury. I... nic. Czy ja umarłam? Jeśli tak to... czemu ja nic nie widzę. Ja... nie Loki.

On mnie nie widzi. On... on jest daleko. Odchodzi.

-Loki! - krzyczę

Biegnę. Biegnę ile mam sił.

-Loki! Stój! - zero reakcji

Upadam. Leżę na... właściwie to na niczym. Spoglądam w dal. Już prawie go nie widzę.

Straciłam go - pierwsza myśl

Już nie wróci - druga myśl

A co jeśli on... - nagle loki staje nade mną

-Loki! - uśmiechnęłam się

-musisz umrzeć - powiedział bez uczuć

-co... Loki to ja, Emily - powiedziałam podnosząc się

-zginiesz... musisz - dodał

-boję się ciebie - powiedziałam odsuwając się lekko. Miał całe czarne oczy. To już nie zieleń, w którą mogę się godzinami wpatrywać. To czarny jak otchłań. Jak dziura która... nie ma dna?

Czy to właśnie, mój loki. Niee to jakaś kopia. Bardzo... zła?

-umrzesz... szkarłatna wiedzmo - niespodziewanie wbił mi miecz w brzuch. Upadłam na kolana. Ból... i koniec? Czy tak właśnie umrę? W bólu i przy fałszywym lokim? Czym zasłużyłam?

Otwarłam oczy. Światło. Biało.

Czy ja.... czy ja umarłam?

Jesli tak, to co to było przed chwilą

-Emily ty żyjesz!? - zawołał Bruce z widoczną ulgą w głosie - już myślałem że cię straciliśmy. Długo nie oddychałaś a ja byłem bezsilny - dodał gdy chwile ochłonął

-gdzie ja jestem? - zapytałam po chwili analizując każde słowo mężczyzny

-w wieży. A dokładniej w mojej pracowni. Loki cie tu przyniusł - odparł Bruce

Loki. Loki. Przypomniałam sobie wysztkie wydarzenia. Muszę z nim porozmawiać

-----------------------------------------------------

W mojej książce to Emily będzie szkarłatną wiedźmą.

Jak się podoba książka? Jutro kolejny rozdział.

Miło by było jakby każdy zostawił gwiazdkę. To bardzo motywuje do pisania jak się komuś książka podoba!

Milego dnia/nocy!!!!

Córka StarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz