43

82 3 2
                                    

-wiem do kogo się udać. Ale to nie będzie przyjemna wyprawa... - powiedziałam podnodzac do Lokiego

-chyba nie myślisz o....

-tak. Właśnie o nim myślę - przerwałam mu

-nie chce żeby mnie widział w takim stanie - odparł

-to twój ojciec. Musi coś wymyśleć. Poza tym chyba wiem dlaczego ta rana cie tak boli. Normalną osobę by tylko zranił, ale ty jesteś następcą tronu Jotunheimu. Więc jesteś jakby przyszłym królem. Więc są 2 wyjścia. Albo zabijamy Layfey'a albo zrzekasz się tronu

-ale jak zabijemy mojego ojca to co to da? - zapytał po chwili

-zostaniesz królem i możesz oddać władze albo zniszczyć tą krainę - powiedziałam nie pewnie. Nie wiedziałam jak na to zareaguje

-mam wszystkich olbrzymów... zabić? Zabić swój lud? Swoich poddanych? - niedowierzał

-Loki... nie wiem. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Chcę wybrać najleprze wyście z tej sytuacji ale nie mam pojęcia które... - przetarłam dłonią po twarzy

-polecę na pewnie czas do jutenheimiru. Nie możesz mnie widzieć w takim stanie...-znowu syknął z bólu

-lecę z tobą. Loki... zaakceptowałam cię takim jakim jesteś. Nie ukrywaj przede mną prawdziwego siebie - podeszłam do niego i usiadłam

-zmień się - rzuciłam szybko

-co masz na myśli? - zapytał

-pokaż mi prawdziwego siebie - odparłam

Westchnął. Spojrzałam mu w oczy. Po chwili widziałam już Lokiego w postaci olbrzyma. Spuścił wzrok. Chwyciłam go za skroń lekko podnosząc żeby na mnie spojżał

-jesteś piękny. Ta niesamowita niebieska skóra, cudowne czerwone oczy. Czego się wstydzisz? Jesteś wyjątkowy. Magiczny

-po co mi to mówisz? - zapytał

-żebyś nie bał się pokazywać siebie, innym. Tego prawdziwego siebie - zbliżyłam się bliżej jego twarzy. Musłam jego usta swoimi.

Oderwaliśmy się po chwili z braku tlenu. Loki powrócił do swojej ludzkiej postaci. Opadłam na łóżko. Loki do mnie dołączył. Oparłam głowę o jego ramię

-boli cie jak się zmieniasz? - zapytałam

-nie. Opanowałem to jakieś parę set lat temu - odpowiedział

Kilka minut leżeliśmy w ciszy. Każde z nas nie potrzebowało słów. Wystarczało nam obecność drugiej osoby.

-co cię dręczy. Czuję jak dużo myślisz - zapytał po chwili

-przytłacza mnie to... wszystko. Co jeśli popełnię błąd za który zapłaci cały świat? Nie mogę się takiego dopuścić. Muszę być... skupiona

-ale też musisz odpocząć i pozwolić sobie na coś czego pragniesz - odparł

-zdobędę kamienie nieskończoności - znowu odezwał się głos. Szybko zakryłam usta dłonią

-Emily to już się robi dziwne. Idziemy do Wandy - wstał Loki i pomogł mi wstać

Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do Wandy. Szybko otwarliśmy drzwi. Nie było to długa wycieczka gdyż Wandą mieszkała na tym samym piętrze co ja i Loki

-Wanda musimy pogadać - odezwał się Loki

Wanda odłożyła książkę i spojrzała na nas wyczekująco

-to się nasila. Ten głos. Powoli zaczynam w to wierzyć że powinnam przynieść kamienie nieskończoności mojej... mamie - ledwo co powiedziałam

-twojej.... mamie? Jesteś pewna? - zapytała podnosząc się

Córka StarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz