Runda trzecia: część szósta

194 18 2
                                    

Stanęli naokoło porozrzucanych tabliczek, pogrążeni w szoku. Na części z nich znajdowały się ich imiona, zaś na drugiej... oskarżenia. Każde z nich musiało w jakiś sposób pasować do jednego z graczy, ale przez to, jaka była ich treść, strach było pomyśleć kto z nich dopuścił się jakiego czynu. Sformułowane zdania były krótkie. Zadanie nie było skomplikowane, ponieważ wystarczyło się zaledwie przyznać do własnej winy, jednak co więcej mogło pociągnąć za sobą, zdradzenie największego z własnych sekretów? Jak powiedzenie prawdy wpłynęłoby na reputację, na autorytet w drużynie? Zwłaszcza, że niektóre z nich mogły skłócić poszczególnych graczy. 

"Zamordował jedenastoletnią dziewczynkę przez długi jej ojca."

"Zabił jako dziecko własnych rodziców."

"Zdradził najlepszego przyjaciela za własne bezpieczeństwo."

"Wie, co się stało z rodzicami Yunho."

"Jest winny śmierci  ośmiu innych zawodników."

"Jest tu po to, żeby zabić jednego z was."

"Zna prywatnie jednego z was, chociaż się do tego nie przyznał."

"Naprawdę nazywa się inaczej niż się przedstawia."

- Kurwa mać...- syknął Jongho, zaplatając palce na karku. San zrobił dwa kroki do tyłu, spoglądając na twarze pozostałych w osłupieniu. Nie tego się spodziewał. Wszystkie stwierdzenia, jakie tu padły, były mrożące krew w żyłach i absolutnie żadne nie mogło pasować do niego. Nie pojmował o co chodzi. Czy ktoś zrobił to specjalnie, by Hongjoong musiał wyeliminować jedną osobę?

- Zegar tyka. Zacznijmy to układać.- syknął Yeosang, podnosząc tabliczkę, mówiącą iż zna kogoś z nich. Położył ją obok swojego imienia, po czym się odsunął. 

- Kogo?- zapytał Yunho podejrzliwie. Zupełnie tak... jakby czegoś się bał. 

- Nie zadawaj pytań. To nie spowiedź.- odrzekł spokojnie.- Mogę się zaledwie pochwalić tym, że to najmniejsze z powyższych przewinień, jak miewam. 

- Ja... Ja zabiłem tą dziewczynkę, ale wy nie rozumiecie...- odezwał się nagle Jongho, a głos mu drżał, jakby zaraz miał zostać przez wszystkich osądzony, skazany oraz ukarany. Trzęsąc się cały, położył oskarżenie przy własnym nazwisku.- Ja nie zrobiłem tego za pieniądze, grożono mi śmiercią, mogłem wybierać między nią, a sobą, miałem szesnaście lat, ja...

- Nie tłumacz się. Nie obchodzi nas to.- westchnął Hongjoong. 

Coś mu wyjątkowo w tej układance nie pasowało. Coraz więcej faktów się łączyło, a dobór graczy absolutnie nie był przypadkowy. To, że ktoś wiedział, co wydarzyło się z rodzicielami Yunho, nie mogło być zbiegiem okoliczności. Jakim cudem trafił do jego drużyny, skoro on sam nie miał pojęcia, kogo dobiera do grupy? W ten sposób, zaraz po tej rundzie, mogły spaść na niego podejrzenia, że wie o tej grze za dużo, a prawda była taka, iż wiedział niewiele więcej niż inni. Co więcej, aż dwie karty pasowały do jego imienia. Podrobił tożsamość i był oskarżany o śmierć swoich rodziców. Wprawdzie, nie dokonał tego, ale każdy, kto dowiedział się o tym fakcie, taką przyjął wersję zdarzeń. Nasuwały się dwa pytania, o której z tych ciekawostek z jego życia wiedzieli i jeśli nie o niego chodziło przy morderstwie ojca oraz matki, to jak odkryli, że to nie on, skoro nie było dla nich tajemnicą kim jest?

- Tu musi być jakiś błąd.- dodał Hong. 

- Nie ma. Zabiłeś starych i starasz się mydlić oczy, by kreować swoją postać jako dobrą, wspaniałą, która nigdy nikomu nie wyrządziła krzywdy.- warknął Hwa, biorąc tabliczkę "Jest tu po to, by zabić jednego z was.".- Jestem tu po głowę Hongjoonga, teraz wiecie. Ale nie zrobię tego na tym etapie. Nasza grupa nie może teraz osłabnąć przez moje cele. 

Pirate King | SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz