Jongho jeszcze nigdy nie czuł się tak nieswojo. Około dziewiątej rano wyprowadzono go z pokoju i zaprowadzono do zupełnie innego, gdzie czekało mnóstwo osób. Kręcili się wokół toaletki obstawionej powalającą ilością produktów. Na obitym aksamitem, leżał szmaragdowy satynowy garnitur oraz czarna koszula, którą ktoś usilnie starał się wygładzić. Chociaż wszyscy tu nosili maski, to nie mieli tych przerażających, ciemnych strojów. Wszyscy błąkali się w pośpiechu. Jakaś kobieta chwyciła osiemnastolatka za rękę i posadziła na dużym, dębowym krześle, po czym od razu podała mu wieszak ze strojem i parę lakierowanych pantofli. Nie było co liczyć na prywatność. Jasnowłosa stała, opierając ciężar ciała na jednym boku, oczekując aż ten się pospieszy. Ledwie zdążył włożyć spodnie, a tamta zniecierpliwiona poczęła zapinać na nim koszulę, poprawiać mankiety i przeklinając coś pod nosem, kłopotała się ze srebrną chustą, którą upychała mu do brustaszy. Zawołała kogoś, by zawiązał mu buty, a kto inny już dobierał się do jego włosów. Chmura jakiegoś sprayu została rozpylona nad jego głową, przez co omal się nie zadławił. Jakaś czarnowłosa dziewczyna przeczesywała mu kosmyki, starając się całą grzywkę odgarnąć do tyłu.
Później znów go posadzono, ale tylko po to, by upudrować mu nos, który rzekomo się wyświecał. Co chwilę ramiona otrzepywano mu jakąś miotełką lub pryskano w jego stronę wyjątkowo intensywnymi perfumami.
Nie miał pojęcia, po co to całe przedstawienie, ale wolał już klatkę zawieszoną dziesiątki metrów nad ziemią, niż tę sytuację. Wiedział, że ma odbyć się ponownie jakaś konferencja. Stresowało go to, bo nie chciał odpowiadać na żadne pytania, nie zamierzał się przymilać, ani usiłować robić dobrego wrażenia. Bał się jednak, iż jakieś nieprawidłowe zachowanie może pogorszyć jego sytuację. Wciąż nie wiedział, gdzie jest Seonghwa oraz Hongjoong. Czas mijał, bowiem już jutro miał odbyć się ten cały finał, a on zupełnie nie był na niego gotowy. Narastała w nim panika, jaką ciężko było mu opanować. Jeszcze nie znał się od tej strony. Przez cały okres trwania gry, nigdy nie poddawał się emocjom, ale wczoraj to wszystko, co zbierało się w nim od tygodni, wreszcie pękło. Stał się kłębkiem nerwów, co niefortunnie przypadało na dni, które mogły zadecydować o jego życiu.
Jeszcze tysiąc razy upewniono się, iż wygląda na tyle reprezentatywnie, by można było go pokazać publicznie. Następnie wepchano go przed lustro, aby sprawdził swoje odbicie, chociaż jego opinia najpewniej niewiele by wniosła. Jongho praktycznie nie poznał samego siebie. Nie dość, że raczej rzadko skupiał się na własnej aparycji, to na dodatek zazwyczaj zależało mu na tym, by się nie wyróżniać. Jako przestępca, oskarżany o kilka morderstw, nie wypadało zwracać na siebie uwagi. Tymczasem miał na sobie wyjątkowo ekstrawaganckie ubrania, zakryto mu wszelkie niedoskonałości na twarzy i po raz pierwszy nie miał roztrzepanej czupryny na głowie. Nie umiał stwierdzić, czy podoba mu się to wydanie, bo wydawało się, jakoby grał czyjąś rolę. To nie był on i nie pasował do całej tej otoczki, która zresztą stanowiła kolejny, okropny absurd. Ciekawe, czy pochowają go również takiego, czy wyrzucą na pożarcie dzikim zwierzętom, gdy to wszystko już się skończy.
Dopiero po wyjściu z pomieszczenia, zaczerpnął pełnego oddechu, aczkolwiek szybko żołądek podszedł mu pod gardło. Jak dotąd, w holach rzadko dało się było dostrzec żywą duszę, ale nagle na parterze zrobił się porządny tłok. Wszyscy wyglądali odświętnie, mimo że mieli zakryte twarze, niektórzy nawet schowali włosy pod różnego rodzaju kapeluszami oraz kapturami. Jongho czuł się nieswojo idąc tamtędy i wiedząc, iż wszystkie oczy spoglądają właśnie na niego, a szepty dotyczą jego osoby. Miał wokół siebie pięciu ochroniarzy, którzy osłaniali go przed tłumem, jednocześnie uprzejmie zwracając się do gości. Chłopak podejrzewał, że oni wszyscy dopłacili się do śmierci kilkudziesięciu zawodników, w tym pięciu z jego drużyny i czterdziestu innych. Brzydził się nimi, a to właśnie dla nich miała odbyć się ta cała konferencja. Na samym finale, będzie ich jeszcze więcej, był tego pewny.
CZYTASZ
Pirate King | Seongjoong
FanfictionKim Hongjoong, najsłynniejszy złoczyńca w Agarthcie postanawia wziąć udział w tajemniczej grze, która jak się niedługo później okazuje, nie jest tylko niewinną rozgrywką o pieniądze. W dodatku na jego drodze staje młody członek królewskiej Gwardii...