Runda szósta: część piąta

157 24 9
                                    

W takim otoczeniu zmysły zaczynały wariować, a wzrok zakłamywać rzeczywistość. Joong poruszał się naprzód, podtrzymując się szklanych ścian z obu stron.  Jego własne odbicie w tamtym momencie zdawało mu się zupełnie obce i przerażające. Pierwszym, co Kimowi nasuwało się na myśl, to po prostu jakoś stąd wyjść. Nie był w stanie racjonalnie analizować zaistniałej sytuacji, ani opracowywać planu działania. Kręciło mu się w głowie od ilości bodźców działających zewsząd na jego oczy. Najchętniej próbowałby kogoś zawołać, lecz wiedział, że jest to niedozwolone.

Kroczył ostrożnie, pierwsze minuty tracąc na przyzwyczajenie się do opanowanie własnych emocji oraz pewnego rodzaju paniki. Wziął głęboki wdech i przyspieszył kroku. Przez ilość luster, ciężko było mu określić, gdzie jest płaska powierzchnia, a gdzie zakręt. Miał jedynie trzydzieści minut, a czas uciekał mu przez palce. Starał się też wychwytywać ewentualne podpowiedzi, o których mowa była w treści zadania, ale początkowo nic nie zwróciło jego uwagi. Dopiero po przejściu dobrych kilkunastu metrów zauważył coś wypisanego na skraju zwierciadła. W pstrokatości oraz wielości obrazów, dostrzeżenie niewielkich, wygrawerowanych słów, było nie lada wyczynem i tylko cud sprawił, że nie przeszedł obok nich obojętnie. 

"Pewna osoba, o której istnieniu mogłeś zapomnieć,  wciąż cię pamięta."

Nic mu to nie mówiło, a przynajmniej nie w tamtej chwili, kiedy jego zagwozdki krążyły wokół innych tematów. Miał nadzieję, że upewni się, iż to Wooyoung tak naprawdę jest zdrajcą. Uspokoiłoby to okropny mętlik, z jakim mierzył się Hong od dobrych kilku dni. Pragnął, aby wreszcie wszystkie karty się odkryły, ponieważ domniemywania potrafiły doprowadzić do szaleństwa. Niby ufał własnym zdolnościom, lecz miał wrażenie, że jego podejrzeniami w głównej mierze może sterować uprzedzenie, jakiego nabył wraz z zadaniem tamtych zadań i skojarzeniu niektórych faktów. Potrzebował jasnej odpowiedzi. Były też inne pytania, które go trapiły. Te związane z Seonghwą, choć wmawiał sobie, że ta kwestia nie jest dla niego aż tak istotna. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Interesowało go to, co naprawdę sądzi o nim Park. Zaletą, a zarazem wadą jego umiejętności był fakt, że był w stanie odczytywać cudze myśli, ale tylko w wypadkach, kiedy nie wiązał z daną osobą silnych emocji. Tak więc, nie było takiej sposobności, aby mógł odgadnąć zamiary Hwy, albo wiarygodność jego zapewnień. Wprawdzie, nigdy nie składał mu żadnych bezpośrednich deklaracji, ale wielokrotnie zarzekał się, że zdążył już zmienić do niego nastawienie, a czasem brzmiał tak, jakby naprawdę go lubił. Joong nie miał pojęcia, czy dało się po tej relacji oczekiwać prawdziwej przyjaźni, ale nie chciał po prostu wierzyć człowiekowi, który mógł przez ten cały czas zaganiać go w swoją pułapkę. 

Idąc, nie umknął jego spojrzeniu inny napis, tym razem doskonale widoczny oraz kontrastujący ze wszystkim naokoło. Nie był długi. Pod własnymi stopami miał swoje imię wypisane substancją, która była krwią, albo krew przypominała. Nic poza tym. Był to jednak sygnał wystarczający, aby Hongjoonga oblał zimny pot. Intuicyjnie przyspieszył, czując że dusi się w tym miejscu. Potykając się o własne stopy, dostrzegł kolejne zdanie, również karmazynowej barwy. 

"Pamiętaj, że nikt cię nigdy naprawdę nie kochał."

Komunikatów zewsząd zaczynało pojawiać się coraz więcej, a Kimowi ślepia zaczęły zachodzić mgłą. Zewsząd był atakowany nie informacjami, które mogłyby rozwiać jego wątpliwości, a wspomnieniami z przeszłości, do jakich nie chciał wracać już nigdy. 

"Ci, którym ufałeś zginęli z twojej winy. Ci, którym ufałeś, nienawidzili cię całym sercem."

"Nie da cię darzyć sympatią kogoś, kto boi się samego siebie."

"Sympatia jest złudna, a tylko korzyść motywuje czyny człowieka."

"Ci, którzy chcą dla ciebie jak najgorzej, są najbliżej."

Pirate King | SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz