Runda szósta: część czwarta

213 23 6
                                    

Zapowiedziany tydzień w najmniejszym stopniu nie przyczynił się do ich wypoczynku, czy też regeneracji. Wraz ze wzbudzeniem podejrzeń przez zamaskowaną kobietę, dało się wyczuć pewne napięcie, na siłę skrywane pod fałszywymi uśmiechami, czy chęcią integracji. W gruncie rzeczy, każdy wiedział, że należy zbliżyć się do współczłonków, aby móc się przekonać o słuszności własnych domniemywań. Yeosang prowadził własne, małe śledztwo i przeczucie coraz usilniej podpowiadało mu, że Wooyoung nie jest tak nieskazitelnie czysty, jak mogło się to wydawać na początku. Nagle zaczął rozumieć, dlaczego szatyn tak kurczowo trzymał się boku Joonga i po co było udawanie nieporadnego dzieciaka, który trafił tu tylko z uwielbienia dla postaci Kima. Musiał mieć podpisaną jakąś umowę z organizatorami gry, jednakże Kang nie rozgryzł, na jakich zasadach mogłaby się opierać. Póki co, snuł tylko domysły, którymi wolał się nie dzielić z innymi, bowiem rzucając na kogoś cień podejrzeń, stawało się pod jego płaszczem. Jeśli on by się potknął, to nie dość, że oskarżyliby go o podżeganie, to w dodatku jego samego szybko okrzyknięto by sprawcą. Konsultował się więc jedyne z Hongjoongiem, który był już pewien, iż Sang się nie myli. Pozostawało tylko pytanie, co zrobić w takim wypadku. Nie posiadali niezbitych dowodów, nie mogli go samodzielnie zabić, bo byłoby to niedorzeczne, a nominacje do rundy indywidualnej już się odbyły, więc brakowało im ścieżek działania. Podczas zadania grupowego, wydawało się, że przeżyć musi każdy, inaczej cała grupa zostanie zdyskwalifikowana.

Najgorsze wrażenie sprawiał Mingi. Nie udzielał się w grupie bardziej, niż było to niezbędne, urządzał wielogodzinne przechadzki po statku, tak jakby czegoś szukał i w części załogi wzrosło przekonanie, iż to on jest "zdrajcą". Kim nie wiedział, jak zapobiec tej rosnącej wśród nich pewności, podsycanej cichymi, aczkolwiek zdecydowanymi komentarzami Junga. Przy każdej możliwej okazji zwracał uwagę na nieobecność Songa, na jego dziwne odpowiedzi dotyczące pytań "gdzie był?" i sam Hong miał niekiedy wątpliwości, czy aby na pewno właściwie ocenił sytuację. Niemniej za jego opinią stało coś więcej niż obserwacje. On to po prostu wiedział i nic nie mogło tego zmienić. Niestety, na resztę, już nie tak trudno było wpłynąć. 

Na dalsze  śledztwa nie było już czasu, bowiem ich statek dobił do opuszczonego portu, w którym przywitały ich stare konstrukcje, z jakich nikt od lat nie korzystał. Wszyscy zostali wezwani na główny pokład, gdzie mieli czekać, aż zakotwiczą galeon. Przy brzegu stały już dwa inne okręty, a nieopodal dało się dostrzec czwarty, a zarazem ostatni, mający pojawić się przy plaży. Kwestie organizacyjne potrwały jeszcze dobrą godzinę, w trakcie której, wszyscy się niezmiernie denerwowali. Przybycie tutaj oznaczało konieczność zmierzenia się z kolejną rundą, czego obawiali się nawet najpewniejsi z nich. Teraz już każdy wiedział na czym polega ta gra i chyba nikt nie dopatrywał się w niej jedynie dobrej rozrywki. Chodziło o przeżycie, a o nim często decydowały szczegóły, drobne potknięcia, niespodziewane zbiegi przypadków. 

Wydawało się, jakoby tym razem także nie otrzymali żadnych podpowiedzi, aczkolwiek Joong miał swoje podejrzenia. Pamiętał o sakiewkach jakie wygrali w konkurencji Seonghwy i miał pewność, że wkrótce zostaną one wykorzystane. Wciąż nie mieli pojęcia, co znajduje się w środku, lecz Hong podejrzewał, że to bez znaczenia, ponieważ przedmioty tam umieszczone będą miały jedynie symboliczne znaczenie. 

Kobieta poprosiła całą siódemkę, by wysiedli za nią na pomost. Nie kazała brać ze sobą żadnych rzeczy, prócz właśnie tych woreczków. W ich posiadaniu był nadal Hwa i nawet jeśli do nich zajrzał (chociaż nie było to dozwolone), to z nikim się tą wiedzą nie podzielił. Ich przewodniczka, machnięciem ręki, wskazywała by dalej podążali za nią. Nie mówiła nic więcej. Już zwykła komunikować się z nimi przy użyciu jak najmniejszej ilości słów. Nie pozwoliła również skonfrontować się z pozostałymi graczami, których sylwetki tylko mignęły im przed oczami. Kim zdążył dostrzec w twarzy kobiety, podążającej z Minjunem, prawdziwy, paniczny wręcz strach. Dziś to oni znaleźli się w najgorszej pozycji i praktycznie tylko cud sprawi, że ich drużyna zdoła przetrwać do następnej konkurencji. 

Pirate King | SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz