Runda czwarta: część trzecia

188 23 0
                                    

Wszyscy z niecierpliwością czekali na pojawienie się pozostałych drużyn oraz ogłoszenie wyników. Członków zespołu Miny odseparowano od reszty, co wzbudziło niepokój w każdym z osobna. Niedługo po grupie Hongjoonga, do salonu wszedł Seongjun wraz ze swoimi kompanami. Kolejna była Miyeon wraz z garstką ludzi, a ostatni był Minjun, który pobladł na widok całej reszty zebranej w pomieszczeniu. Miał odetchnąć, zauważywszy, że w pobliżu nie ma ani Miny, ani jej załogi, lecz Jongho postanowił prędko wzburzyć jego spokój, oznajmiając, iż wspomniana kobieta została wyeliminowana z gry przez ich kapitana. Powiedział to z dźwięczną dumą w głosie, wyprostowany, z pewnością że każdy tutaj obecny go usłyszy. To wcale nie spodobało się Joongowi, który uważał, że  absolutnie nie ma co się szczycić wygraną w rundzie, skoro przed nimi jeszcze mnóstwo zadań, a co gorsza, nie ma co się szczycić pozbawieniem kogoś życia. Kim niejednokrotnie przedstawił się z dość nieskromnej strony, jako ktoś zuchwały, pyszny oraz przekonany o własnych umiejętnościach, natomiast nigdy nie było to związane z morderstwem. I sam fakt tego, co wydarzyło się dzisiejszego dnia, wprawiało go w olbrzymi dyskomfort (chociaż to mało powiedziane).

Rozległ się szum plotek, pełnych nerwów dyskusji, o tym, co czeka każdego z nich. Nikt oprócz Joonga nie był w posiadaniu kluczy, a to dodatkowo podnosiło poziom stresu u zebranych. Chaos zdawał się ogromny, więc oczekiwanie na jakiekolwiek wiadomości od osób w maskach, zdawało się trwać wiekami. 

Aż w końcu w progu sali pojawiła się postać w czarnym stroju, z zakrytą twarzą, która gestem dłoni nakazała graczom wstać i udać się za nią. Wówczas nastała cisza jak makiem zasiał, a nikt nie miał na tyle odwagi, by wydać z siebie jakikolwiek dźwięk. Słychać było tylko buty odbijające się od posadzki oraz łoskot kluczy, przesypujących się w sakiewce Kima. 

Stanęli w ogrodzie, gdzie stało już znacznie więcej tajemniczych kreatur, niezdradzających swojej tożsamości. Po niektórych dało się tylko stwierdzić, czy mieli dłuższe, czy krótsze włosy, gdyż ze dwie miały je związane w ciasny kok blisko karku. 

- Zwycięzcami dzisiejszej konkurencji zostaje grupa kapitana Kima Hongjoonga!- ogłosił tajemniczy mężczyzna, niezwykle niskim głosem. Klaskali tylko jego towarzysze. Sami członkowie zespołów zastygli w oczekiwaniu na dalszy werdykt, który nie zawierał w sobie tak dużego entuzjazmu sędziów.- Z kolei z rozgrywki odpada grupa Choi Miny, z powodu wyeliminowania jej przez wygranych. Pozostałych proszę o złożenie znalezionych kluczy przed nami. 

Nie wystąpił nikt prócz Honga, który położył woreczek tuż przed nieznajomym, po czym skinął lekko i wrócił na swoje miejsce. Pozostali byli niezwykle zmieszani, ponieważ mimo ciężkich prób odnalezienia pożądanych przedmiotów, udało się to tylko im. Jeśli wcześniej nie znosili tego dziewiętnastolatka, to po tym wyzwaniu ich nienawiść osiągnęła punkt kulminacyjny. 

- Musimy przyznać, że jesteśmy zawiedzeni waszymi wynikami. Miały dziś odpaść dwa zespoły, lecz mając wzgląd na okoliczności oraz reguły, zdyskwalifikowane musiałyby zostać niemalże wszystkie. Tak więc dziś z "Królem Piratów" pożegna się jedynie jeden.- oznajmił wyraźnie niezadowolonym głosem. Później zamilkł i nikt nie mógł się domyśleć, co takiego zdarzy się dalej. Przez chwilę wszystko wydawało się zatrzymać, wprawiając przestępców w zdezorientowanie. 

Niewątpliwie jednak, nie spodziewali się, że po kilku minutach, strażnicy wyprowadzą z posiadłości sześciu dawnych towarzyszy Miny, których ustawiono w rzędzie przed gronem ich wcześniejszych rywali. Co jeszcze bardziej kuło w oczy, to ich skute kajdanami nadgarstki oraz przerażenie wymalowane w każdej zmarszczce, w mimice, w spojrzeniach. Hongjoong zrobił krok do tyłu, jakby spodziewał się, czego będzie świadkiem. Nieintencjonalnie natknął się na stojącego za nim Hwę, który uchronił go przed spektakularnym upadkiem. 

Pirate King | SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz