Runda piąta: część czwarta

213 24 8
                                    

Hongjoong następnego poranka wstał naprawdę wypoczęty. Chociaż bolała go głowa, co mogło być symptomem jego pierwszego w życiu kaca, to i tak było o niebo lepiej niż zeszłego dnia. Widząc promienie słońca, dobijające się przez niewielkie okienko, nawet miał ochotę wygrzebać się z łóżka, do którego, swoją drogą, już nie pamiętał jak trafił. Wooyoung przywitał go ciepłym uśmiechem, szykując się do śniadania. Pomimo toczącej się gry, często popadali w letarg. Na pokładzie statku doskwierała monotonność, bez względu na jego całkiem pokaźną powierzchnię. Pozostawały albo treningi, albo spanie lub czytanie książek. Wszyscy raczej oczekiwali wspólnych posiłków, kiedy to zazwyczaj wybuchał gwar rozmów, a tematy same pchały się pod język. Inne elementy dnia, stały się po długim już czasie podróży, dość powtarzalne i zwyczajnie nudne. 

Joong, aby nie zwariować, doszukiwał się w każdej kolejnej dobie, czegoś wyjątkowego, chociaż zwykle jedyną nowością były następne mewie odchody na pokładzie, ewentualnie załamanie nerwowe spowodowane czyjąś głupotą. Po tym jak Joongho zaczął wyłamywać drewniane rzeźby zdobiące szczyt galeonu, by później bawić się nimi w grę strategiczną razem z Yeosangiem, szarowłosy przestał mieć jakiekolwiek oczekiwania wobec tej załogi. Sam nie potrafił wyjaśnić jakim cudem dotarli tak daleko i jeszcze żadnemu nie odcięto głowy, nie poderżnięto gardła lub sam nie wypadł za burtę przez swój niski iloraz inteligencji. Przy początku "Króla Piratów", sporządził nawet listę, określającą, kto ma predyspozycję, by umrzeć z nich jako pierwszy. Hong obstawił wówczas Wooyounga, ale obecnie musiał przyznać, że najprawdopodobniej to jemu samemu skończy się cierpliwość i odrąbie sobie łeb. 

Idąc do mesy potykał się trochę o własne nogi, ale nie pojmował co tak bardzo mogło zaburzać mu równowagę. Nie wpłynęło to też na jego nastrój, bowiem postanowił się nim cieszyć, póki nic brutalnie go nie zepsuje. Po zobaczeniu Hwy, miał pewne podejrzenia, że mężczyzna wręcz taki ma dziś cel, ale zaraz brunet wyszczerzył się do niego szeroko. Joong obejrzał się przez ramię, sprawdzając, czy za jego plecami nie stoi San, ale najwyraźniej ta uprzejmość kierowana była do niego. Dość koślawo odwzajemnił uśmiech. Nie wykluczał, iż prędzej przypominał kogoś o niesamowicie silnych nudnościach, niż tryskającego życiem optymistę. Aczkolwiek Parkowi to chyba nie przeszkadzało, bo nie wyglądał na zrażonego. 

Dziewiętnastolatek tuż przy drzwiach prowadzących do ich małej jadalni, potknął się i wcale nie była to wina jego wczorajszej trzeźwości, a faktu, że od ciągłego biegania pozostałych graczy po pokładzie, wyskoczyła jedna z desek, a nikt z obsługi nie pofatygował się, żeby ją przybić z powrotem na miejsce. Hongjoong miał szczerą ochotę wziąć za fraki Woo lub Jongho i posłużyć się głową któregoś z nich, zamiast młotka. Tymczasem był jednak zajęty byciem przytrzymywanym przez Seonghwę i chyba zajęło mu zbyt długo, by się zorientować, że mężczyzna ochronił go przed lizaniem brudnej posadzki, albo jego butów. Jedna z tych opcji była niezbyt higieniczna, a druga z lekka uwłaczająca. 

- Patrz pod nogi, bo skończysz bez zębów.- zaśmiał się ciemnowłosy, stawiając młodszego do pionu.- A szkoda byłoby takiej równiutkiej klawiatury. 

- Klawiatury? Naprawdę? Widziałem gdzieś na statku słownik, to ci go przyniosę, byś się trochę pouczył języka, bo aż mnie skręciło od środka.- wzdrygnął się Kim, otrzepując się z niewidzialnego brudu, a następnie wszedł do pomieszczenia, pragnąc chyba jak najszybciej uciec od dwudziestoczterolatka. 

Wewnątrz siedział już Mingi, Jongho oraz Yeosang, który ostatnio stwierdził, że co poranek będzie się rozciągał. Właściwie, robił to tylko po to, aby zdenerwować swojego współlokatora, który musiał pochłaniać później hektolitry kawy, żeby móc jakkolwiek funkcjonować. Blondyn za to był bliski zrobienia szpagatu, chociaż jeszcze nie umiał stwierdzić, do czego przyda mu się ta umiejętność. Song z kolei ze znudzeniem przegryzał ciastka owsiane, zatopiony we własnych myślach. Od pewnego czasu stał się niezwykle cichy, przez co niektórzy mogliby nawet zapomnieć, że wciąż z nimi przebywa. Czasem przesiadywał z Jungiem oraz Kangiem, lecz wtedy również nie był nazbyt gadatliwy. Kontrastowało to z wizerunkiem, jaki poznali na początku, gdyż w pierwszych dniach naprawdę wydawał się niezwykle pogodny, chociaż Hong pokusiłby się o epitet "roztrzepany". 

Pirate King | SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz