Runda piąta: część pierwsza

186 22 6
                                    

Ogłuszający alarm rozniósł się po całym budynku. Wszyscy obecni w środku odstąpili od swoich czynności, a ci, którzy znajdowali się na dworze, wbiegli przerażeni do pałacyku, wystraszeni, że coś mogło się stać. W przedpokoju pojawili się ludzie w maskach. Było ich kilkunastu, wśród nich znajdował się jeden, który krył twarz pod złotą, w przeciwieństwie do pozostałych. Zagonili wszystkich do głównego salonu. Członkowie wszystkich czterech drużyn ścisnęli się po jednej ze stron, obdarzając przeciwników pełnymi nieprzychylności wspomnieniami. Wydawało się również, że Hongjoong, jeszcze z rana nienadający się do funkcjonowania, przybrał pozę skupionego, pewnego siebie złoczyńcy, takiego, jakim znali go przeciwnicy. Mimo wszystko, potrafił przełożyć dobro własnej załogi, ponad swoje sprawy prywatne i w życiu nie dałby satysfakcji trzydziestce osób, które tylko czyhały na moment, w którym podwinie mu się noga. 

- Nie znaleźliśmy żadnych podpowiedzi, a przeszukaliśmy każde pomieszczenie.- wyszeptał w jego stronę Yeosang. Niemniej Joong był spokojny. Żadnych wskazówek nie mieli dostać, na tym polegał tym razem haczyk i Hong starał się wykalkulować, kogo w tym momencie najrozsądniej byłoby wysłać na zadanie, jeśli zaraz nakażą im głosować. Stawiałby na Sana, może na Mingiego. Był przekonany, iż sam mógłby dzisiaj pogrążyć swój zespół, chociaż jeśli padnie właśnie na niego, da z siebie najwięcej jak tylko może. Prześledził postury swoich towarzyszy oraz poglądowo zerknął na innych graczy, mimowolnie oceniając ich szanse. Właściwie, z początków nie liczył, by jego kompani byli w stanie w ogóle dotrzeć do finiszu pierwszego wyzwania, a jednak to oni wyeliminowali już szesnaście osób. To był naprawdę świetny wynik, w kontekście rozgrywki, bo z pewnością nie moralnie. 

- Głosujcie na mnie.- odezwał się Seonghwa, zwracając się do reszty, a siedem par oczu zwróciło się do niego w przerażeniu. Niejeden byłby skory posądzić go o celowe podkładanie się, aby pogrążyć ich w jakiś, jeszcze niewiadomy sposób. Ewentualnie znał treść kolejnej rundy, aczkolwiek Joong był pewny, że nie mógł. Tak samo jak doskonale wiedział, że nic nie odkrył. 

- Miło mi was wszystkich widzieć dzisiejszego, jakże wspaniałego dnia.- odezwał się przerysowanie uprzejmy głos, wydobywający się spod złocistej maski.- Jakże mi przykro, iż nie możecie dłużej pokorzystać z dogodności, jakie zapewnia to miejsce, ale show musi trwać, więc oto nadszedł czas na zmierzenie się z następnym etapem. Zagłosujecie teraz na jedną osobę z waszej załogi, która weźmie w nim udział. Możecie ze sobą dyskutować i podjąć wspólnie tą decyzję. Chcę ją poznać za trzy minuty.

Najpierw nastąpiła głucha cisza, a po niej rozległ się szmer rozmów, zahaczających wręcz o zawzięte kłótnie między przedstawicieli czterech drużyn. Największym utrudnieniem był fakt, że absolutnie nikt nie wiedział, na czym będzie polegać następne zadanie, a różni ludzie mieli różne predyspozycje. Gdyby potrzebne byłoby wykazanie się abstrakcyjnym myśleniem oraz inteligencją, wysłaliby Kima, gdyby chodziło o matematykę lub bycie chirurgicznie dokładnym, najlepszy okazałby się Yeosang, z kolei San oraz Seonghwa byli wybitnie dobrze wyszkoleni, więc każde polecenie wyczynowe nie sprawiłoby im kłopotu. Jongho był bezwzględny, a Mingi stanowił tak ciężki orzech do zgryzienia, że tak naprawdę ciężko było stwierdzić, w czym byłby lepszy od nich, a nie mieli wątpliwości, iż coś takiego istnieje i wyjdzie na jaw prędzej czy później. 

Bez względu na opinie innych, Hwa upierał się przy tym, aby to on poszedł na ogień tym razem. Bardziej niż brak poparcia, tamci wyrażali zaskoczenie, że z własnej woli jest gotów zaryzykować. To budziło pewne wątpliwości, głównie w Wooyoungu oraz Jongho, dotyczące Seonghwy. Czy naprawdę byłby tak chętny pakować się w coś równie enigmatycznego? A może był znacznie lepiej doinformowany?

- Po prostu teraz nadeszła moja kolej. Czuję się przygotowany.- stwierdził, zakładając ręce na klatce piersiowej.

Nikt oprócz niego nie wyrywał się przed szereg, więc była to nie tyle najlepsza opcja, co jedyna. Nawet San jako jego bliski przyjaciel, wcale nie odciągał go od tego pomysłu, ani nie planował go wyręczyć. Co więcej, jako jedyny w pełni popierał jego kandydaturę. Czas się kończył, więc siłą rzeczy. Hwa został wybrany jako ich reprezentant, co wiązało się z mieszanymi uczuciami. 

Pirate King | SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz