Runda czwarta: część piąta

182 22 2
                                    

Światło dobijające się przez zasłony, kiedy siedział w jadalni, potwornie raziło go w podpuchnięte, zaczerwienione oczy. Nie zmrużył oka od trzeciej nad ranem i wyglądał jak całkowity wrak człowieka. Tępo spoglądał w jedną ze ścian, przekładając widelec między palcami. Ten stan kapitana zaniepokoił każdego, kto zjawił się na śniadaniu. Od incydentu, w którym Seonghwa oskarżył go o tamtą zbrodnię, zaczęło się z nim dziać coś niedobrego, a z dnia na dzień było coraz gorzej. Mniej spał, mniej jadł, był zdecydowanie mniej gadatliwy, przez co porozumiewał się z resztą grupy tylko wtedy, kiedy było to konieczne. Mogli tylko domniemywać, co takiego dzieje się w jego głowie, ale ostatecznie zostawał z tym chaosem zupełnie sam. 

- Hej? Wszystko gra?- zająknął się Woo, chcąc położyć mu dłoń na ramieniu, lecz tamten zmroził go wzrokiem, co było jasnym znakiem, że lepiej by go nie dotykał. Nie było wątpliwości, że znaczną część tej nocy przepłakał, jednak obawiali się pytać o to, jaki był powód. Przynajmniej większość. 

Seonghwa nie odrywał spojrzenia od dziewiętnastolatka, usiłując odczytać, co takiego się dzieje, co zamienia go we wrak człowieka. Wątpił, iż przez samo rzucenie fałszywych oskarżeń, młodszy aż tak by się podłamał. Musiał słyszeć gorsze zarzuty pod swoim adresem, mając tak grubą kartotekę. Niemniej, jakaś świadomość, że to dopiero po ich sporze, ta zmiana w nim nastąpiła, wzbudzała w Hwie osobliwe odczucie, podobne do wyrzutów sumienia. 

- Na co się gapisz?- burknął słabym, zachrypniętym głosem Joong, pochłaniając z obrzydzeniem następną kawę, z cichą nadzieją, że tym razem ta przyprawi go o zawał serca i nie doczeka kolejnej nocy. 

- Na ciebie, chyba widzisz.- odparł spokojnie Park, kładąc dłonie na stół. 

- Znajdź inny obiekt zainteresowania, albo wreszcie wypełnij swoje zadanie. Najlepiej jak najszybciej, bo trochę mi się spieszy. Nie masz przy sobie jakiegoś noża, rewolweru, pistoletu? Na pewno masz i doskonale wiesz, gdzie celować.- westchnął teatralnie wskazując na klatkę piersiową.- Raz się kurwa na coś przydaj. 

- Uspokój się.- odezwał się nieoczekiwanie Yunho, który ostatnio był tak cichy, że mało kto spostrzegał jego obecność.- Każdemu jest tu ciężko, ale jeśli dalej będziesz się nad sobą użalać, zginiesz nie tylko ty, ale każdy z nas.

- Dlaczego miałbym się o to martwić?- prychnął Kim. Tak naprawdę, zamartwianie się o ich los, było jedyną przyczyną, dla której jeszcze stąd nie odszedł, nie poddał się i kontynuował udział w rozgrywkach. Dla niego było to wszystko jedno, ale wierzył, że są tu ludzie, jak chociażby Jongho, którzy dzięki wygranej mogliby odmienić swoje życie. Pozbawianie ich możliwości realnej rywalizacji przez własne względy, byłoby obrzydliwie egoistyczne.

Yunho nie odpowiedział. Bał się wywołania kłótni, ponieważ Hong miał o nim informacje, które w żadnym wypadku nie powinny wypłynąć na światło dzienne. Trzymał go za gardło, a każde podpadnięcie Kimowi, spowodowałoby zaciskanie się na nim palców. 

- Należałoby zacząć szukać wskazówek do kolejnych wyzwań.- wtrącił Yeosang, jako jedyny podchodząc na trzeźwo do sytuacji. Nie zamierzał grać roli psychologa Hongjoonga, ponieważ doskonale wiedział, że chłopak najlepiej poradzi sobie sam, bez ich pomocy. Zresztą ta, mogła okazać się bardziej destrukcyjna niż skuteczna. 

Z niewiadomych powodów, Hwa miał co do tego zupełnie odmienne zdanie i po zjedzeniu okrojonego posiłku, śledził każdy jego krok, sprawdzając gdzie tamten zamierza się udać. Wtedy sam również podniósł się od stołu, po czym spokojnym krokiem udał się za nim, próbując nie zdradzić tej intencji pozostałym członkom załogi.  

Joong wyszedł na zewnątrz, bawiąc się dwoma sztyletami, które cisnął przed siebie, a te wbiły się w pień jednego z drzew aż po same rękojeści. Zacisnął pięść, wpatrując się w nie ze złością. Przyklęknął, przecierając zmęczoną twarz i oddychając ciężko, odsuwając od siebie kolejny atak furii. Brunet stał w pewnej odległości od niego, przyglądając mu się z żywym zaciekawieniem. W tym dzieciaku było coś niezwykle fascynującego, coś nieodkrytego i zdawało się, że naprawdę trzeba by zajrzeć w głąb, by dowiedzieć się kim jest. To, co pokazywał na zewnątrz, stanowiło zaledwie okruchy tego kim jest oraz jaką ma osobowość. 

Pirate King | SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz