- Dlaczego chciałeś się spotkać?- racjonalnym było, że Jongho wolał podchodzić do Wooyounga z odpowiednim dystansem. Ten człowiek potrafił przez długi czas ukrywać przed nimi swoje prawdziwe intencje oraz wykorzystywać swoją pozycję przeciwko nim. Posądzanie go o jakiekolwiek szlachetne zamiary byłoby zwykłą lekkomyślnością. Gdyby od początku grali do jednej bramki i już na starcie zgodzili się sprzeciwić tej grze, być może obecnie nie pozostałoby ich zaledwie czterech. Chociaż Choi nie chciał zaliczać Junga do ich drużyny. Zawsze był on i ich siódemka.
- Nie musisz być taki oschły. Chcę pomóc.- odparł szeptem, a następnie pociągnął osiemnastolatka za zakręt, ponieważ usłyszał czyjeś kroki.- Załatwiłem ci to, by nie zamykali twojego pokoju na tę noc. Przez ostatnie tygodnie zdołałem zaprzyjaźnić się z jednym chłopakiem ze służby. Jeśli nas zdradzi, to możemy mieć spore problemy.
- Ty jakoś nieszczególnie miałeś opory, gdy działałeś za naszymi plecami.- westchnął starszy, czując jak wściekłość kipi mu w żyłach.
- Każdy tutaj starał się przeżyć. Ja zostałem zwerbowany, ponieważ przez przewinienia moich rodziców oraz pewne swoje niezbyt godne pochwał czyny, groziło mi wiele lat więzienia. Miałem wybór zgodzić się na ich warunki, albo spędzić resztę życia w za kratkami. Uznali, że mam pewne przydatne dla nich umiejętności. Chcieli pozyskać do tej gry Hongjoonga, więc kazali mi go znaleźć, a w zamian, miałem otrzymać propozycję, iż zostanę "zdrajcą", co oznaczać będzie dla mnie pewien immunitet. Jeśli nawet bym nie wygrał, to przynajmniej przeżyję i dadzą mi spokój. Potem sprawa się skomplikowała, bo przez przypadek odkryłem konkretne nazwiska osób odpowiadających za powstanie tego projektu. Dzięki temu miałem ochronę.- tłumaczył, gdy powoli schodzili po schodach na dół. Mieli nadzieję, że nikt nie postanowi akurat przejść się pomiędzy pomieszczeniami.
- Dalej masz. Już nie kłam. Godząc się na udział w finale, podpisałeś na mnie wyrok.- chłopak syknął przez zęby.
- Nie. Nie dali mi żadnego wyboru. Zresztą wyrok podpisałeś, przychodząc wtedy na zbiórkę. Plan był taki, żeby wyplenić większość nieschwytanych dotychczas przestępców. Wiesz jak zapełnione jest więzienie? Część rezydentów zatrudnili tutaj, licząc, że niektórzy zginą. Innym karę pozbawienia wolności zamienili na roboty społeczne. I to właśnie są te roboty. Chodzą tutaj i pilnują, aby wszystko biegło zgodnie z planem. Ci z wczoraj, którzy nie dopilnowali Seonghwy i Hongjoonga, zostali najpewniej zabici. Dwóch z głowy, a więc dwie wolne prycze w celi.
- Czyli przyznajesz, że jutro zginę?- Jongho przełknął głośno ślinę, a szatyn pokręcił głową.
- Nie mam pojęcia, co się wydarzy. Nie chcieli mi absolutnie nic powiedzieć. Równie dobrze, mogą zechcieć zabić nas dwóch, a uratować Hwę. Wiesz, że jego ojciec pracuje przy grze? Jest w zarządzie.- Woo prychnął, przypominając sobie parszywą twarz mężczyzny, wypranego ze wszelkich emocji. Jak ktoś mógł pozwolić, by jego własne dziecko brało udział w czymś takim? Stał na wysokiej pozycji, więc z pewnością mógł jakoś namówić szefa, by ocalić dwudziestoczterolatka, podobnie jak stało się to z Wooyoungiem. Ten jednak podejrzewał, że Parkowi wcale nie zależy na ratowaniu syna. Nie wiedział, co było powodem, ale ich rodzinne niesnaski nie były dla niego priorytetem.
- Przeczuwałem to, od kiedy wyszło na jaw, że to sam królewski rząd i Gwardia za to odpowiadają.- stwierdził. Choi miał nawet zamiar podzielić się tym przemyśleniem z Hwą, lecz nie było okazji. Również ciekawiło go, dlaczego pozwolono brunetowi narażać tu własne życie, a obecnie więziono go jak najgorszy element społeczeństwa.
Wooyoung nie miał pewności, gdzie konkretnie trzymają Seonghwę oraz Hongjoonga. Był jedynie pewny, że muszą szukać w podziemiach. Nie mieściło się tam nic, więc jeśli usłyszeliby jakiekolwiek dźwięki to siłą rzeczy musiały pochodzić właśnie od tej dwójki. Szli powoli przejściem, a Jongho oglądał się za siebie nerwowo. Starał się stąpać na palcach, byle tylko nikogo nie zwabić. Woo pochylał się nad każdą parą drzwi, sprawdzając, czy za ścianą nie ma tych, których poszukiwali. Przebyli dobre kilkadziesiąt metrów, bezowocnych poszukiwań, aż dotarł to nich bardzo cichy szmer, przypominający ciężki, przerywany oddech. Upewnili się, czy przypadkiem nie pochodzi on od kogoś, kto ich śledził, ale dookoła było wręcz przygnębiająco pusto.
CZYTASZ
Pirate King | Seongjoong
FanficKim Hongjoong, najsłynniejszy złoczyńca w Agarthcie postanawia wziąć udział w tajemniczej grze, która jak się niedługo później okazuje, nie jest tylko niewinną rozgrywką o pieniądze. W dodatku na jego drodze staje młody członek królewskiej Gwardii...