Pov. Natasha Romanoff
— Co z nim? — spytałam zakłopotana Bruce'a, który właśnie wyszedł z sali gdzie leży Peter.
Od pół godziny czekam na jakiekolwiek wieści. Siedziałam tu razem z Buckiem i Stevem. Cholera, to moja wina, że dzieciak zemdlał. Za bardzo go przycisnęłam. Nie powinnam.
— Stabilnie, tylko zemdlał. Jednak jego organizm jest wyczerpany, niech chłopak trochę pośpi, widać, że za dużo nie sypia — uśmiechnął się pocieszająco naukowiec.
Westchnęłam lekko i schowałam twarz w swoje dłonie. Przetarłam nimi oczy i znów spojrzałam się na przyjaciela, który na szczęście znajdował się w wieży i jest naprawdę fantastycznym lekarzem.
— Co to znaczy wyczerpany? — dopytał Steve po chwili ciszy.
— Po mojej wstępnej diagnozie, której wam nie będę mówił szczegółów, co i jak bo i tak nie zrozumiecie — stwierdził Banner na co wszyscy kiwnęliśmy głowami. — Pete naprawdę mało sypia, jest niedożywiony i odwodniony. Myślałem, że takie skrajne wyniki są przez jakąś chorobę, ale jednak nie. Znalazłem też jakąś dziwną substancję w jego krwi. Właśnie lecę to zbadać — mruknął pokazując probówkę z czerwoną cieczą. — Niech sobie trochę pośpi, dajcie mu coś później do jedzenia i wołajcie jak coś, dobrze? Chce się jak najszybciej tym zająć — naukowiec znów pokazał pobraną krew.
— Jasne, dzięki Bruce — powiedziałam cicho i wysłałam lekki uśmiech do mężczyzny, który ten odwzajemnił i wyszedł z skrzydła szpitalnego.
— Chyba miałaś rację Nat — zaczął Kapitan po niedługiej chwili ciszy. Od razu skierowałam na niego wzrok. Kapitan Ameryka przyznaje mi rację? To chyba trzeba gdzieś zapisać. — Coś się z nim dzieje.
— Kobiety się nigdy nie mylą — odparłam z lekką dumą, opierając się o ścianę. Tak naprawdę, nie cieszyłam się z tego ani trochę. Wolałabym raz w życiu nie mieć tej cholernej racji, aby z dzieciakiem było wszystko okej. Jeśli to wszystko przez tego jebanego 'Srarka' to sobie długo nie pożyje.
— Wychodzi na to, że chłopak nie sypia i nie je — mruknął Bucky zatracając się w myślach.
— Może ma zaburzenia odżywiania, to by wyjaśniało nie jedzenie, ale nie spanie.. — wymamrotałam próbując połączyć fakty. Chciałam pomóc chłopakowi tak bardzo.
Naszą małą 'burze mózgów' przerwali Avengersi wbiegający do skrzydła szpitalnego. Po kilku sekundach wyhaczyli nas wzrokiem i podeszli do naszej trójki siedzącej na krzesłach. Przede mną stanęła Wanda, której posłałam bezsilny uśmiech i schowałam twarz w blade i zimne ręce.
— Co się stało? — spytał Clint po chwili ciszy. — Kto jest ranny? Chyba wszyscy tu są..
— Peter — mruknął cicho Steve i każdy na niego momentalnie spojrzał pytającym wzrokiem. Były żołnierz cicho westchnął i przetarł dłoniami twarz. — Bucky i Natasha byli z nim na treningu, jak co dwa dni. Zasłabł. Bruce powiedział, że jego organizm jest wyczerpany. Z badań wynika, że nie jada oraz nie sypia.
— Nasz pajączek? — spytał zdziwiony łucznik. — Przecież on był..
— Beztroski? Szczęśliwy? Wesoły? — spytałam z wyrzutem w głosie. — Mówiłam wam do cholery, że coś się dzieje — wstałam pokazując na nich palcem. — Jak zwykle mnie zignorowaliście. A teraz macie. Chuj go wie, co się dzieje. Ale nie wiem czy jest jakiejś racjonalne wytłumaczenie tego, że nie jada i nie sypia.
— Spokojnie Nat — powiedział powoli Pietro. Zmierzyłam go gromkim wzrokiem na co on nerwowo przełknął ślinę. — Słuchajcie, jednak może jest na to jakiejś wytłumaczenie.
CZYTASZ
Dzieciaku, przestań | Irondad
FanfictionMrok, otaczał go od najwcześniej chwili jego marnego istnienia. Mrok zawsze chodził w parze z bólem i strachem. Jak bracia i siostry, papużki nierozłączki, które nękają go. Nękają go w dzień, nękają go w noc. Nękają go zawsze. Może nie miały innej o...