Rozdział 54

645 56 33
                                    

— Twierdzicie, że walczycie dla nas.. Walczycie tylko dla siebie


— Walczę codziennie, dla syna.


Pov. Peter Parker

Potknąłem się o kolejną ścianę, wraz z pijaną brunetką. Wyszczerzyłem się do niej, ukazując szereg swoich białych zębów, na co ona cicho zachichotała. Jej śmiech był uroczy, co potęgowało moje niemałe podniecenie. Nie wiem co ja z nią tu robię, nie pamiętam. Nie wiem jak ma na imię. Szczerze? Nie interesowało mnie to. Za czasów Spizziego miałem dużo takich 'wybryków'. Odzwyczaiłem się od tego. Musiałem znów to poczuć.

Przycisnąłem nietrzeźwą wybrankę do białej ściany, usadowiając swoje dłonie na jej chudej talii. Zilustrowałem ją, wręcz pożerającym wzrokiem. Miała na sobie czarne, wiązane szpilki, aż do kolan, które idealnie wyodrębniały jej smukłe nogi od reszty, równie zgrabnego ciała. Za to, tego samego koloru miniówka, podkreślała jej okrągły tyłek wraz z piersiami. Była mulatką, przez co czerń wyglądała na niej jeszcze piękniej. Nie miała na sobie za dużo makijażu, co mi się bardzo podobało. Zazwyczaj dziewczyny tutaj były wręcz przesmarowane, co zawsze mnie odpychało. Nie szukałem tu miłości, jednak byle pasztetu bym nie przeleciał. Za to ta kobieta, była naprawdę piękna. W dodatku miała kręcone włosy, ułożone w idealną kitkę, przez co dokładnie było widać jej twarz.

Przegryzłem dolną wargę, aby następnie spotkać z dziewczyną spojrzenie. Jej brązowe tęczówki mnie pochłaniały cholernym pożądaniem. Przeleciałem wzrokiem na jej wiśniowe usta, pomalowane przezroczystym błyskiem. Po chwili się w nie wpiłem, całując dziewczynę namiętnie. Moja dłoń z jej talii, przeszła stanowczo na jej okrągły tyłek, co dziewczyna zaaprobowała zadowalającym mruknięciem. Obróciłem partnerkę, następnie pchając ją na kanapę Jacka. Sam pozwolił nam tu przyjść, widząc, że przez pół godziny pożerałem ją wzrokiem. Chyba się nie zezłości. Dziewczyna ułożyła się na nie za nowej kanapie, a ja jednym ruchem ściągnąłem koszulkę, odsłaniając umięśniony tors. Mulatka zatrzymała dech w piersiach. Po paru sekundach zawisnąłem nad nią, ponownie zbliżając nasze usta do pocałunku, który od razu namiętnie oddała. Zaczęła dłoniami jeździć po moim umięśnionym brzuchu, zahaczając o niego ostrymi paznokciami. Zatrzymała się przy jednym fragmencie i oderwała się ode mnie na chwilę. Posłałem jej pytający wzrok, widząc jak ta przypatruję się fragmentowi.

— Co ci się tu stało? — wyszeptała. Spojrzałem na swój brzuch, a bardziej na miejscu, które wskazywała brunetka. Przekląłem w myślach. Blizna po nożu.

Wziąłem jej dłoń w swoją, splatając nasze palce. Uśmiechnąłem się do niej uwodzicielsko, a kobieta spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem.

— Nie przejmuj się tym, skarbie — mruknąłem równie cicho.

— Peter, chodziliśmy razem do klasy przez tyle lat, co się z tobą stało? — powiedziała, a ja rozszerzyłem oczy ze zdziwienia. Nie pamiętałem nic ze szkoły. Nie pamiętałem nawet, że do owej chodziłem.

— To głupie — zaśmiałem się. — Bo nawet nie pamiętam twojego imienia, słońce — mruknąłem, ponownie wpijając się w jej usta. Zjechałem pocałunki niżej na jej szyje, pozostawiając jej krwistą malinkę na niej, na co cicho jęknęła. Później pewnym ruchem zdjąłem czarną sukienkę, z jej biustu i się nim zająłem. Toczyłem po nim ścieżkę mokrymi pocałunkami, co jakiś czas zahaczając o wrażliwe części piersi.

— Jestem Michelle — powiedziała, nagle, na co ja oderwałem się od jej nieprzeciętnego biustu. Spojrzałem na nią, po czym się miło uśmiechnąłem. — Ale mów mi MJ, jak już mamy się pieprzyć.

Dzieciaku, przestań | IrondadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz