Z góry sory za to, nie zabijcie mnie i no za nudno się robiło no, poza tym będzie nowe oblicze Petera, więc mam nadzieje, że się spodoba.
Miłego czytania.
Pov. Steve Rogers
Siedziałem na rogu kanapy. Byłem tu sam, a ciemność rozjaśniał jedynie blask księżyca. Powoli wstałem i podszedłem do blatu. Wziąłem pierwszą lepszą szklankę i nalałem do niej wręcz lodowatej wody. Wypiłem ją duszkiem, a następnie odstawiłem naczynie do zlewu i tak zapełnionego różnymi brudnymi naczyniami i sztućcami. Oparłem się rękami o blat i odchyliłem głowę do tyłu. Od kilku tygodni obecność Tonego przyprawia mnie o dziwne uczucie w brzuchu, którego nie miałem od II wojny światowej, czyli szmat czasu.
Może się sam nie chce do tego przyznać, że może zaczynam coś czuć do tego dupka?
Nie, to nie możliwe, żebym coś czuł do milionera. Jednak, gdy się tak przybliżył poczułem znów te dziwne uczucie, którego nie mogę znieść. Miałem ochotę mieć go gdzieś przy sobie, a może go nigdy nie widzieć? Nigdy nie czułem niczego do tej samej płci, czy to by się mogło nagle zmienić za sprawką filantropa?
Nagle poczułem chłodne ręce na swojej tali. Postać ułożyła czubek swojej głowy w zagięciu mojej szyi. Uśmiechnąłem się delikatnie i zamknąłem oczy. Czułem jak dłonie, jak przypuszczam, mężczyzny zaczynają iść w górę, powoli ustatkowując się pod moją luźną koszulką. Chłodne opuszki palców badały moją klatkę piersiową, na co cicho mruknąłem.
— Steve.. co my mamy teraz zrobić — usłyszałem cichy szept.
— Tony, to co chcesz — mruknąłem odwracając się do mężczyzny.
Zeskanowałem go wzrokiem. Jego włosy miały soczysty kasztanowy odcień, przeplatały się jedynie siwe pasemka. Miał na sobie błękitną, lekko over-size bluzę oraz czarne dresy. Jego brązowe tęczówki przyciągały mnie i nie mogłem przestać się w nie wpatrywać. Uśmiechnąłem się do mężczyzny łapiąc go delikatnie za biodra. Nagle przyciągnął mnie do siebie łącząc nasze usta. Moje powieki automatycznie opadły zatracając się w tym uczuciu. Jego wargi były nad wyraz miękkie. Moje myśli kierowały się jedynie do tego jak brunet cudownie się całuje.
Milioner odsunął nasze usta od siebie kończąc pocałunek. Spojrzałem się na niego delikatnie marszcząc brwi. Nie rozumiałem czemu się odsunął. Zrobiłem coś nie tak? A może on tego nie chciał?
— Steve — Tony złapał moją twarz w swoje dłonie. — To tylko sen.
Przebudziłem się od razu wstając do siadu. Próbowałem opanować ciężki oddech. Oparłem się o metalową część łóżka odchylając głowę do tyłu. Zatopiłem twarz w dłoniach.
Znowu ten sam sen. Dokładnie ten sam. Nie mogłem przestać myśleć w inny sposób o milionerze, szczególnie po tych jednoznacznych snach. Sam nie wiem, czy coś od niego czułem. Nigdy nie miałem takiego mętliku w głowie. Zwłaszcza, że Tony to mój przyjaciel, którego mimo wszystko uważam za skończonego dupka. Nawet jeżeli moje uczucia zabłądziły właśnie do niego to nie mogę się w tym zatracić. On na pewno nie darzy mnie takim uczuciem. Poza tym nie sądzę, żeby ta sama płeć go pociągała. Co chwilę ma nową panienkę, która kończy z nim w łóżku.
Nie chciałbym być jednym z jego 'przygód'.
Wstałem z łóżka patrząc na godzinę, 6:41. Podszedłem do ogromnego okna i skupiłem wzrok na pięknym widoku Nowego Jorku rankiem. Do moich uszu dobiegło ćwierkanie patków, na co się delikatnie uśmiechnąłem. Oparłem plecy o zimną szybę i zamknąłem oczy.
CZYTASZ
Dzieciaku, przestań | Irondad
FanfictionMrok, otaczał go od najwcześniej chwili jego marnego istnienia. Mrok zawsze chodził w parze z bólem i strachem. Jak bracia i siostry, papużki nierozłączki, które nękają go. Nękają go w dzień, nękają go w noc. Nękają go zawsze. Może nie miały innej o...