Pov. Tony Stark
— O co chodzi? — posłałem im delikatny uśmiech zaciekawiony sytuacją.
— Bo.. um.. mamy tutaj takiego jednego chłopaka — zaczęła nieśmiało Bella. — Mówił, że miał kiedyś u pana staż i opowiadał, że pracował z panem w warsztacie.
— Dzieciaki, to nie możliwe. Bo nie miałem nigdy stażysty, który pracował ze mną w jednym warsztacie — zaśmiałem się lekko.
— To Peter, ma 16 lat — powiedziała nagle najmłodsza z trójki, na co ja zaniemówiłem. Czy może chodzić o innego Petera? Błagam, oby tak. Dzieciak nie mógłby tu mieszkać. W końcu ma ciocię prawda? Prawda..?
— Ż-że.. Parker? — spytałem nie pewnie.
— Tak, zna go pan? — spytał Nate.
— Tak, znam, był.. wspaniały. Czemu go nie widziałem jak tu jest? — zaczęło mnie zastanawiać, czy po prostu nie przychodzi tu w odwiedziny. W końcu to małe dzieci. Mogły coś poplątać.
— Właśnie z tym nam musi pan pomóc. To się często dzieje, ale Harry nigdy nie płakał.. — powiedziała Bella, na co ja połączyłem fakty, że Harry to ten zapłakany nastolatek.
— Ale co się dzieje? — spytałem zaniepokojony.
— Niech pan idzie za nami — powiedziała smutna Bella.
Od razu wstałem i ruszyłem za dzieciakami. Peter tutaj? Jeśli dzieciaki się nie mylą to znaczy, że May.. Kurwa. Nie, ona nie mogła umrzeć. Przecież to tylko cholerne dziecko! Straciło już wszystko. A teraz jeszcze musi mieszkać w sierocińcu.
Stanęliśmy przed drzwiami, przy których stało dwóch nastolatków.
— Bella, Van, Nate! — krzyknął cicho blondyn. — Mówiłem wam coś.
— Harry płakał i zmartwiliśmy się — wytłumaczyła smutno dziewczynka, na co on westchnął.
— O co tu chodzi do cholery? — spytałem lekko poddenerwowany.
Dwójka nastolatków wymieniła się spojrzeniem. Cicho westchnęli. Jeden z nich przykucnął do dzieciaków, które ciągle nam towarzyszyły.
— Nate, zaopiekuj się dziewczynkami dobrze? Weź je stąd — powiedział błagalnym tonem blondyn.
— Dobrze — westchnął zrezygnowany chłopiec.
Po chwili trójka maluchów zaczęła kierować się w stronę wyjścia z korytarza. Odprowadziliśmy ich wzrokiem, po czym spojrzałem się na dwóch nastolatków oczekując wyjaśnień.
— Wytłumaczy mi któryś co tu się dzieje, czy mam wezwać właściciela? — zagroziłem.
— Nie — odpowiedział natychmiastowo. Nastąpiła chwila ciszy, w której najpewniej chłopak zastanawiał się co powiedzieć. Nerwowo zagryzł dolną wargę i kontynuował — W tym sierocińcu nie jest tak kolorowo jak się wydaje.
— O czym ty mówisz dzieciaku? — spytałem nie rozumiejąc. W końcu maluchy tu były szczęśliwe, opiekunki były do bólu miłe, jak i sam właściciel.
Młodszy westchnął i powoli odkrył koszulkę pokazując swój brzuch. Rozszerzyłem szeroko oczy ze zdziwienia, gdy ujrzałem na jego ciele ogromnego sinika.
— Oni ci to zrobili? — spytałem po chwili ciszy.
— Nam wszystkim — odparł jego towarzysz. — Mimo wszystko to jest pikuś z tym co ten skurwysyn robi Peterowi.
— P-parkerowi? — spytałem upewniając się drżącym głosem.
— Tak. Jest w środku — blondyn wskazał na drzwi.
CZYTASZ
Dzieciaku, przestań | Irondad
FanfictionMrok, otaczał go od najwcześniej chwili jego marnego istnienia. Mrok zawsze chodził w parze z bólem i strachem. Jak bracia i siostry, papużki nierozłączki, które nękają go. Nękają go w dzień, nękają go w noc. Nękają go zawsze. Może nie miały innej o...