Pov. Tony Stark
—Tutaj Pete, tutaj — posadziłem chłopca na łóżku. — Grzeczny pajączek.
Peter położył się na łóżku, a ja go przykryłem kołdrą. Było już późno, a on ledwo co stał na nogach. Nic dziwnego jak przez całą wieżę bawił się w berka z Avengersami. Przynajmniej mieli trening. A ja ogrom ubawu, gdy Clint biegał jak poparzony. Sam również opadałem z sił.
—Pete.. masz jeszcze gdzieś schowane narkotyki? — spytałem cichym tonem głosu.
— Mam — westchnął chłopiec.
—Nie możesz już tego brać — przeczesałem ręką jego włosy, na co on mocno się wzdrygnął. — Przepraszam mały..
— N-nic.. się nie stało — brunet wysilił się na lekki uśmiech.
Usiadłem na krawędzi łóżka. Chłopiec zacisnął powieki i skulił się do pozycji embrionalnej, na co się lekko skrzywiłem. Zapomniałem jak reaguje na kontakty. Westchnąłem lekko i podparłem się na łokciach.
—Pete.. nie uderzę cię. Wiem, że trudno ci to pojąć po tym wszystkim co ci się przytrafiło, ale nigdy w życiu nie zrobiłbym ci krzywdy. Nigdy — wyszeptałem.
Chłopiec spod swoich ramion spojrzał się na mnie. Miał przekrwione oczy od płaczu. Uśmiechnąłem się delikatnie do chłopca. Jego tęczówki znów były widoczne. W jego oczach widziałem strach z lekką nutą ufności. Wiem, że jeszcze długa droga, żeby mi zaufał, lecz czuje, że jest lepiej.
—Czemu pan to robi? — spytał cichym głosikiem. —Nie rozumiem tego, jestem jego zużytą zabawką..
Zamurowało mnie. On naprawdę tak myśli? Myśli, że jest zużytą zabawką Smitha? Ten skurwiel wmawiał mu najgorsze kłamstwo, żeby jadł mu z ręki. Wmawiał mu, że jest zabawką. Jak można takie coś powiedzieć patrząc się mu w te dziecięce przerażone oczka? Jak mógł mu to wszystko robić słysząc jego płacz i błagania. Przecież on jest.. bezbronny..
— Spójrz się na mnie, hej mały — delikatnie złapałem opuszkami palców podbródek mniejszego i skierowałem do góry, aby się na mnie spojrzał. —Nie jesteś i nigdy nie byłeś jego zabawką, okej? Wiem, że będzie ci to w cholerę trudno pojąć, po tym jak ci to wmawiał tyle czasu. Ale zrobię wszystko, aby ci udowodnić, że to nieprawda.
Po jego policzkach zaczęły spływać łzy, które wytarłem kciukiem. Uśmiechnąłem się do chłopca, a on odwzajemnił to.
Tą chwilę przerwał nam dźwięk otwierających się drzwi. W drzwiach stała Natasha, która rozmawiała z kimś przez telefon.
— Tony, pogadaj z nim — powiedziała wskazując na telefon.
— Już idę — odpowiedziałem kobiecie, która weszła do pokoju dając znać, że posiedzi z pajączkiem. — Zaraz wrócę, dobrze mały?
Peter nieśmiało pokiwał głową. Natasha podając mi telefon usiadła na moim miejscu. Wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi. Skierowałem się do części wspólnej i usiadłem na stołku barowym. Przeskanowałem wzrokiem salon. Został tam tylko Sam ze Stevem i Wandą. Żywo o czymś dyskutowali - najpewniej o serialu, jak to oni. Nie zwracając na nich dalszej uwagi przyłożyłem telefon do ucha.
— Halo?
— Dzień dobry panie Stark, z tej strony Max, przyjaciel Petera z sierocińca.
—O cześć Max, wszystko w porządku u was? — spytałem przyjaźnie. Miałem do nich zadzwonić jednak przez zaistniałą sytuację wypadło mi to z głowy.
CZYTASZ
Dzieciaku, przestań | Irondad
FanfictionMrok, otaczał go od najwcześniej chwili jego marnego istnienia. Mrok zawsze chodził w parze z bólem i strachem. Jak bracia i siostry, papużki nierozłączki, które nękają go. Nękają go w dzień, nękają go w noc. Nękają go zawsze. Może nie miały innej o...