Pov. Peter Parker
Rzuciłem swoje dzisiejsze ubrania w kąt i rzuciłem się na łóżku w przyjemnej piżamie. Od razu wszedłem ochłodzonym ciałem pod mleczną pierzynę, czując jak ciepło rozpływa się po mojej skórze. Swój zmęczony wzrok ułożyłem na białym suficie, modląc się w duchu o chociaż jedną noc bez koszmarów.
Codziennie tak robię, a one dalej nie minęły. Czy to kiedyś się skończy?
Do moich uszu dobiegła przyjemna muzyka - dzwonek mojego telefonu. Kto by dzwonił do mnie o takiej godzinie? Może znowu Jack, który ma mi do opowiedzenia swoją kolejną miłosną rozterkę. Przewróciłem oczami wiedząc, że taka rozmowa ponownie by zajęła pół nocy. Zamierzałem naprawdę iść spać.
— Jack? — spojrzałem na wyświetlacz telefonu, gdzie było połączenie przychodzące. Zmarszczyłem lekko brwi, przelotnie patrząc na zegarek. Aż tak się nachlał, że dzwonił do mnie o dwudziestej trzeciej?
Wziąłem telefon z szafki nocnej, mrużąc oczy od niebieskiego świata. Był teraz jedynym co wydzielało jakąkolwiek jasność w moim pokoju. Ciekawy odebrałem od najpewniej nachlanego barmana, przystawiając uprzednio telefon do ucha.
— Halo, Peter? Jesteś? — usłyszałem głos znajomego, a wraz z tym względny hałas w tle. Nic dziwnego o takiej porze w barze. Nie potrafiłbym teraz ta wytrzymywać na co dzień.
— Tak, co jest? — spytałem wiedząc, że mężczyzna bez powodu by nie dzwonił.
— Pamiętasz tą laskę, z którą ostatnio się przespałeś jak byleś u mnie?
Dosyć niezręczny temat, wiedząc, że było to na kanapie, na której zazwyczaj sypia. Sam pozwolił tak?
— Um, chyba tak, a co? — zmarszczyłem lekko brwi na to pytanie. Po co mu informacja komu włożyłem? Myślałem, że barman nie jest ciekawy moich przygód seksualnych, zawsze to komentował, wspominając, że mam dopiero szesnaście lat i bla bla. Ale narkotyki to mi sypał z wielką chęcią. Chłopak zdecydowanie nie ma ręki do dzieci. Co by było jakby takowe posiadał? Pewnie do szóstego roku życia znałby nazwę każdego narkotyku. Niech on lepiej się zabezpiecza.
— Nalega na spotkanie z tobą, ma jakąś podobno mega ważną sprawę — prychnął ignorancko, na co ja wywróciłem oczami. Kolejna.
— Na chuj? — spytałem od niechcenia, co barman na pewno zauważył.
— Nie wiem, mnie się nie pytaj — mruknął. — Nie wnikam co chce laska, której wkładałeś chuja. Uwierz średnio mnie to interesuję.
Przetarłem zmęczony dłonią twarz. Naprawdę chciałbym już pójść spać, a nie zastanawiać się co jakaś dziewczyna ode mnie chce.
— Przekaż jej, że nie mogę — stwierdziłem, zdając sobie sprawy, że jakbym nie chciał nie wyjdę. Zabezpieczenia poszły w górę od mojego 'incydentu'. Okna zablokowane, a winda jedynie, gdy zgodzi się pan Stark. Nie mam jak stąd wyjść, a pozwala mi tylko, gdy spotykam się z Michelaem, Jackiem czy po prostu którymś z nich. I niestety, on to sprawdza. Parę razy próbowałem, jednak za każdym razem z nieprzychylnym dla mnie skutkiem. A teraz co mam powiedzieć? Panie Stark, muszę wyjść bo jakaś laska, z którą się przespałem chce się ze mną spotkać. Już to widzę.
— Chwila — usłyszałem, jak barman odkłada słuchawkę i mówi coś do osoby trzeciej. Drugi głos był za to wysoki, spodziewam się, że to ta dziewczyna. Już działa mi na nerwy. — Dobra, jestem. Powiedziała, że to mega ważna, sprawa życia i śmierci bla, bla, bla...
Koleżanka chyba nie rozumie znaczenia słowa 'nie'.
— Ugh, nie mam jak, naprawdę. Sam wiesz, że jestem zablokowany, niestety — stwierdziłem.
CZYTASZ
Dzieciaku, przestań | Irondad
FanfictionMrok, otaczał go od najwcześniej chwili jego marnego istnienia. Mrok zawsze chodził w parze z bólem i strachem. Jak bracia i siostry, papużki nierozłączki, które nękają go. Nękają go w dzień, nękają go w noc. Nękają go zawsze. Może nie miały innej o...