Przemierzaliśmy powoli naszym tramwajem Birmingham, zastanawiając się między sobą, czy aby z pewnością wstrzelimy się z dotarciem na dworzec w porę kiedy do Londynu będzie wyruszał jakiś pociąg zatrzymujący się także w Oksfordzie. Największe obawy mieliśmy o ewentualny zakup biletów, gdyż kolejka o tej porze mogła być dość długa, jednak łudziliśmy się że wszystko pójdzie pomyślnie...
Nawet mimo tego, że przez dłuższy czas nie mogłam znaleźć swojego portfela i już zaczęłam obawiać się, że w całym zamieszaniu ten jakoś po prostu wypadł mi w mieszkaniu. Nie zdziwiłoby mnie.
Piotrek dość szybko zamyślił się, wyglądając przez brudną szybę na miasto, wyjątkowo szare i smutne w tej porze roku. Pogoda niezaprzeczalnie płatała nam figle i my czekając na przystanku już zdołaliśmy całkiem przemoknąć. Woda lała się z nieba praktycznie strumieniem, nie wspominająco tworzących się na brukowanych ulicach mini rzeczkach. Wyglądało to jak nastanie jakieś wyjątkowo natarczywej pory deszczowej, czego podobny obraz rozgrywał się przecież w sierpniu w Londynie, tuż po moim ostatnim powrocie z Narnii.
Postanowiłam przez chwilę nie zaczepiać chłopaka i tak mając już pewien nadmiar jego towarzystwa i niekończącą się listę przegadanych tematów, która poszerzała się z każdymi jego odwiedzinami w tym mieście. Ten stojąc wciąż obok mnie, dał mi natomiast idealną chwilę aby mu się przyjrzeć i pozwolić zdobyć przeświadczenie o tym jak czas przerażająco szybko uciekał.
Poznałam go przecież dobre trzy lata temu, gdy był w wieku podobnym do mojego obecnie. Odpowiedzialny, pełen dumy, ale pełen dobrych wzorców dla swojego rodzeństwa, choć beznadziejnie to okazujący... I pełen strachu o swoich najbliższych, biorący na swoje barki taki ogrom spraw i zmuszający się do bycia królem jakiego wówczas wszyscy uciśnieni Narnijczycy potrzebowali.
I tak sumując sobie to wszystko, wręcz opiewając wszystko co zrobił dla tamtego państwa, jakim władcą był i czego dokonał, tak nieskromnie pomyślałam o sobie i wszystkim co zrobiłam w jeszcze młodszym wieku podczas swoich dwóch wizyt w tym świecie. Znowu uświadomiłam sobie, że nie mam czego sobie ujmować i naprawdę chciałam trzymać się tej myśli, powoli odbudowując w sobie poczucie własnej wartości, w czym definitywnie pomogło przybranie trochę lecz bardzo zdrowo na wadze, liczne ćwiczenia biegowe czy takie dla rozciągnięcia mojego ciała... A także to że przez tatuaż czy odrastające włosy, po prostu nie wstydziłam się patrzeć w swoje odbicie w lustrze i nie potrzebowałam słyszeć zapewnień od swojej urody od kogokolwiek - choć przekochany Piotrek wielokrotnie zwracał mi uwagę na to iż wreszcie wyglądałam prawidłowo i zachęcał do wszelakiego jedzenia...
Robił to czym nie mógł zająć się Kaspian, choć bardzo chciał.
Wspominając też dawne czasy i wpatrując się w twarz Piotrka, dostrzegałam jak znacznie zmieniły się rysy jego twarzy. Ewidentnie zmężniał, można byłoby powiedzieć że zyskał na doświadczeniu życiowym, choć on akurat miał go kilkukrotnie więcej niż jakikolwiek chłopak w jego wieku. Powoli także zapuszczał na twarzy coraz to widoczniejszy zarost, elegancko go przy tym modelują aby prezentowało się to dobrze. Zresztą obecnie większość włosków znajdowała się w przestrzeni pod nosem, tworząc coś na wzór wąsa, który rozciągał się w stronę jego brody.
Wyglądało to naprawdę nieźle i mogłam powiedzieć to ja - nieszczególna fanka wszelakiego zarostu... Choć pierwszą osobą, która zaczęła mnie do niego przekonywać, z całym przekonaniem był właśnie przed chwilą wspomniany król o numerze dziesiątym tego imienia.
— Piotrek? — wydusiłam z siebie wreszcie, stwierdzając że to dobry moment aby uzewnętrznić pytanie, które poza rozbudowanymi przemyśleniami, obecnie najbardziej zatruwało mi myśli. Wiedziałam, że wyduszę je z siebie teraz, albo stworzę sobie kolejny wątek do przesadnych analiz i domysłów. Wybór był prosty, bo tych wcześniej wspomnianych i tak miałam już na tyle. Gdy niebieskooki obdarzył mnie swoją zwiększoną uwagą, niejako jeszcze raz w głowie przenalizowałam to co usłyszałam wcześniej, aby nie palnąć głupoty. — Powiedziałeś wcześniej do Janka, że od tylu lat niezmiennie zachowuje się jak dureń wobec mnie... Co miałeś na myśli?
CZYTASZ
Przypadek?
FanfictionW pewnym momencie życia nadarza się okazja na decyzję, która raz na zawsze zmieni wszystko - choć podczas podejmowania jej nie zdaje się sobie z tego sprawy, choć wówczas wydaje się błaha, tak samo jak konsekwencje. Może być to niezachowanie rozwagi...