VII. Opuszczone wieki

5.5K 243 129
                                    

— Topienie się, powoduje głód... — karzeł obwieścił swoje niecodziennie spostrzeżenie jednocześnie się prostując i strzepując z siebie piach, który zdążył do niego równo przylegnąć. 

Westchnęłam ciężko, wiedząc że tak właśnie zaczyna się żebranie o jedzenie, gdyż jeszcze nie wie, że nie mamy do zaoferowania zupełnie nic poza w sumie całkiem dobrymi, lecz niekiedy solidnie kwaśnymi jabłkami, które w dodatku zostały w ruinach Ker-Paravelu i które po dwóch sztukach robią się naprawdę mdłe. No a przynajmniej na pewno dla nas, gdy napychaliśmy się nimi cały wieczór i przez to odnosiłam wrażenie, że nigdy więcej tego owocu z własnej woli to nie tknę.

— Nie macie może czym mnie poczęstować? — spytał przechodząc do konkretów i równocześnie się prostując oraz mierząc nas kolejno spojrzeniem. Kompletnie zapomniał już o naszej wcześniejszej rozmowie i skupił się na kwestii jedzenia jakby ktoś wcale dziesięć minut temu nie próbował go utopić i jakby wcale właśnie nie spotkał władców sprzed tysięcy lat. Niektórzy zawsze mieli ten dar, że nie ważne co by się nie działo, jedzenie jest kluczowe. Już widziałam z jakim typem będę się tu mierzyć.

Westchnęłam cicho i wbiłam wzrok w naszego nowego towarzysza, postanawiając pierwszy raz tak naprawdę mu się przyjrzeć, gdyż wcześniej przez ten cały chaos nie miałam na to nawet chwili, a przecież ewidentnie zawsze lubiłam, wszystko aż za bardzo analizować i wiedzieć.

Nasz prawdopodobnie nowy towarzysz w podróży, to bardzo niski mężczyzna, sporo mniejszy ode mnie i trochę nawet od Łucji. Miał, jak już wcześniej rzuciło mi się w oczy, długie blond włosy, pochodzące głównie z brody, oraz tyłu głowy, gdyż posiadał również naprawdę porządne zakola. Co ciekawsze i co naprawdę mi się spodobało, wśród brody w losowych miejscach miał pozaplatane kilka drobniutkich warkoczyków, co wyglądało naprawdę ciekawie. Włosy te sięgały mu nawet poniżej pasa, co też było dosyć ciekawie się prezentowało i zastanawiało mnie, czy nie ma w tym utrudnienia w szybkim poruszaniu się.

Dodatkowo stwór posiadł też trochę już nieco pomarszczoną twarz, na której jakoś nieustannie wręcz przyszyty był grymas. Zaczęłam się zastanawiać, czy on wygląda tak naturalnie, czy po prostu aż tak już nas wszystkich od początku nie lubi i wciąż to okazywał.

Tak czy inaczej mimo swojego wyglądu i tak już na dzień dobry, szczególną miłością do nikogo nie pałał, co tym bardziej potęgowało moje dziwne i nie za miłe podejrzenia względem niego.

— Mamy tylko jabłka... — przyznał Piotr i ruchem ręki wskazał na ledwo widoczne ruiny — I to tam... — wyjaśnił, dobitnie uświadamiając karła, że nie ma co liczyć na bogaty i wystawny posiłek u królów. Zdawało mi się, że blondyn chce po prostu jak najszybciej wrócić do konkretów, a nie zajmować się pustym brzuchem naszego topielca. I to akurat ogromnie mi się podobało, bo byłam podobnego zdania.

Siedziałam cicho, zastanawiając się coraz głębiej czy aby na pewno słusznie go uratowaliśmy, pozbywając się dwójki mężczyzn. Jakby nie patrzeć, wcześniej przez opowieści Piotra i Łucji, nasłuchałam się sporo w kwestii tego, że karłom nie należy ufać. Zwłaszcza tym jak mi określono - rasy czarnej. Podobno to właśnie ta odmiana, była główną która w całości popierała rządy Białej Czarownicy.

Takim więc sposobem stałam i zastanawiałam się co oznacza słowo czarna. Nie wiedziałam czy chodzi o skórę, włosy, oczy, czy może krew lub coś bardziej abstrakcyjnego? 

Można mieć czarne kości? 

W sumie po tej krainie mogłam się spodziewać wszystkiego, więc czemu by nie...

Co prawda ludzie w jakimś stopniu się zmieniają i tym bardziej nie powinno się oceniać kogoś na podstawie jego przodków, jednak wiem, że niektóre cechy siedzą w człowieku od pokoleń i nie da ich się tak wykorzenić. Czułam że lepiej, podchodzić do istoty mimo wszystko nieco sceptycznie i z dystansem, bez pełnego zaufania, zwłaszcza póki tak zręcznie wykręcał się od odpowiedzi na nasze pytania.

Przypadek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz