— No gdzie ten szkrab mógł się schować? Nie wiem, nie wiem... A! Może tutaj?
Miałam ochotę roześmiać się, walczyłam ze sobą aby tego nie zrobić, a przy okazji także nie ruszać się, praktycznie nie oddychać, byleby tylko nie zepsuć tej zabawy, co często mi się zdarzało. Nie byłam najlepsza w tę grę, czego przejaw było widać chociażby w tym iż przypadkowo trąciłam nóżką leżący tu kuferek, co spowodowało wyraźny dźwięk.
— O... Chyba cię mam. Nie uciekniesz mi już... — padło tym samym ciepłym tonem, a zaraz po tym zrobiło się jasno, a ja mogłam już bez żadnych trudności wybuchnąć radością, jeszcze ze złudną nadzieją starając się wykręcić mu z rąk.
Szafa na dobre otworzyła się, a w moim kierunku zostały posłane potężne ramiona, które zaraz pociągnęły mnie do siebie i wprowadziły w życie kolejną część ataku, w postaci serii łaskotek. To już rozpruło worek śmiechu, do tego stopnia że nie potrafiłam się przymknąć, choć szczerze wcale nie było to szczególnie straszne.
Uwielbiałam się z nim bawić.
Zaczęłam coś krzyczeć, przebić przez to informację o tym aby powtórzyć zabawę, aby to on się schował mimo że był w tym wyjątkowo beznadziejny. Nie docierało, a ja zaraz zostałam wrzucona w miękka pościel. Zamiast następnego ataku, kolejnych zaczepek i przyjemności, rozległo się pukanie.
Nie był to jednakże pojedynczy dźwięk, a cała salwa podobnych, która rozpierzchła atmosferę.
Pstryk.
Nie widziałam innej opcji i podekscytowana sięgnęłam po klamkę. Wiedziałam doskonale kto znajdował się po drugiej stronie. Nie pierwszy raz jednak wystąpiły małe problemu z odpowiednim naciśnięciem ciężkiego elementu.
Opór finalnie ustąpił - dzielnie poradziłam sobie, a po tym wyjrzałam przez drobną lukę, aby się uśmiechnąć, szczęśliwa widząc znajomą i kochaną twarz. Przywitał mnie promienny uśmiech, a także talerzyk z najlepszymi słodkościami został wystawiony w moją stronę, z ewidentną sugestią zabrania go.
Chciałam aby przy okazji do mnie przyszła, popchnęłam więc drzwi dalej, ale zostało to przyblokowane i spotkałam się z nagle smutniejącą miną. Nie chciałam robić jej przykrości, dlatego uznałam że robię źle, nie powinnam była, przecież to ja miałam siedzieć w tym pokoju. Ona nie musiała.
Tak było lepiej, bezpieczniej czego jeszcze nie rozumiałam, ale akceptowałam bo tak przecież mówiła mi ukochana mamusia.
— Przepraszam. — powiedziałam z wyraźną skruchą o mało nie upuszczając swojego deseru. Wiedziałam już, że zachowałam się błędnie.
— Nie przepraszaj kochanie. Przyjdę do ciebie wieczorem, zostań w pokoju i baw się grzecznie. Zaraz zawołam wujka aby do ciebie zajrzał i umilił ci ten czas. — odpowiedział mi ciepły głos, a para pięknych oczu zniżyła się praktycznie na mój poziom.
Poczułam dłoń na policzku i jakoś od razu zrobiło mi się lepiej. Tylko ona tak kojąco działała, względem moich nerwów.
— Dobrze mamo. Dziękuję. — odpowiedziałam, czując się wyraźnie pocieszona, bo wbrew mojemu błędowi, ten dzień wydawał mi się nie móc już być lepszym. Mama miała mnie odwiedzić, a do tego wujek. On na pewno od ostatniej wizyty zdążył wymyślić jakąś świetną zabawę, bo ja w końcu wykreowałam, aż ze trzy.
Ciemnowłosa uśmiechnęła się do mnie i wskazała mi wyraźnie abym zamknęła komnatę i zajęła się już jedzeniem pianki oblanej najlepszą czekoladą.
CZYTASZ
Przypadek?
FanfictionW pewnym momencie życia nadarza się okazja na decyzję, która raz na zawsze zmieni wszystko - choć podczas podejmowania jej nie zdaje się sobie z tego sprawy, choć wówczas wydaje się błaha, tak samo jak konsekwencje. Może być to niezachowanie rozwagi...