CXV. Senne szczerości

144 18 46
                                    

Nie było to jakkolwiek zaskakujące, że atmosfera rozmowy zmieniła się zupełnie, po tym jak Pola przyznała się do tego jak przykre było jej życie przez ostatnie czterdzieści lat. Serce kroiło mi się, gdy ze szczegółami opowiedziała moment gdy Digory zniknął, a jego rodzice - szczególnie ojciec, któremu fortuna uderzyła do głowy, stanowczo sprzeciwili się temu aby dziewczyna szukała ich syna i przyznała mu się do tego co zaszło - tego że nosiła pod sercem jego dziecko. Próbował nawet ją przekupić aby pozbyła się ciąży i wyszła z tego z twarzą, zostając w rodzinie Plummer, u której niechęć do córki również pieniędzmi została nasilona.

Babcia oczywiście wówczas odmówiła i przez to została praktycznie, że na ulicy z braku opcji zgadzając się na związek z od lat chorobliwie zapatrzonym w nią Grzegorzem, który na początkach tego sztucznego związku stał się dla niej nawet nienajgorszym wsparciem. Był szczęśliwy, jako że związał się z dziewczyną swoich marzeń.

Problemy wyniknęły z czasem, gdy mężczyzna zrozumiał że jego ukochana mimo jego starań, nigdy nie odwzajemni tych uczuć, zawsze unikać bądź kontaktu fizycznego z nim i podeszła do mieszkania z nim bardziej jako współlokatorka aniżeli żona. Przez lata doprowadziło go do to straszliwego zgorzknienia i tkwienia w żalu do całego świata, że sam oszukał się w swoich oczekiwaniach. Finalnie wtedy, gdy zobaczył oznaki tego że Pola chciałaby zostawić go dla mężczyzny, który wiele lat temu nieświadomie porzucił ją w potrzebie i którego tak naprawdę po ten dzień kochała, zamiast niego - coś się w nim złamało i odwdzięczył jej ostro za blisko trzydzieści lat upokorzeń i odrzucenia.

Była to smutna historia i mimo, że kierowała mną straszliwa złość na mojego - do dzisiaj - dziadka i wobec niego potrafiłam odczuć żal, zdając sobie sprawę jak smutne musiało być jego życie w odtrąceniu, w imitacji prawdziwej rodziny, bez jakichkolwiek uczuć... Nie powinien jednak doprowadzać do tak paskudnej sytuacji i wykonywać zamachu na życie Poli, której dalsze życie i świadomość w tej sytuacji były prawdziwym cudem. Jak inaczej to wszystko nie zatraciło się w niej przez tyle lat trucia? I w jakim stanie tak naprawdę był jej biedny organizm po regularnym zażywaniu jakiś świństw?

Może to sobie idealizowałam, ale jedyną odpowiedź jaką znajdowałam - był ten znamienny i magiczny naszyjnik, i dawka urokliwych wspomnień, które rozgoniły demony przeszłości. Tak jakby faktycznie zdołała zamknąć się w sobie i przeczekać na lepszy czas, który to Digory zdołał wydobyć. Logicznych ujęć tej sprawy nie było, więc może tym razem wygrała dobra magia i nadziej, a nie wewnętrzna śmierć jaką zgotowała jej zawiść starego Ricardsa.

Digory długo nie mógł wyjść z szoku po tym jak poznał prawdę. Zaakceptował ją i rozumiał, nie bronił się ani nie kwestionował, ale długie minuty wpatrywał się w Janka, a potem mnie, zdając sobie sprawę, że przegapił większość naszego życia i całe to jego jedynego syna, którego nigdy nie udało mu się poznać. Tego nie dało się odzyskać ani zmienić, bo po prostu przeminęło jak większość jego życia przy boku ukochanej, a ja nawet nie potrafiłam wyobrazić sobie skali bólu w tym wrażeniu.

Wydawał się być zły - i jeśli miałabym zgadywać na kogo, to na swojego ojca. Ostatecznie przyznał nawet temu rację i potwierdził, że gdy teraz prawda wyszła na jaw, już lata temu widział alarmowe sygnały, które ominął. Wtedy gdy był wysyłany do Birmingham na naukę, to jego rodzic okazywał swoją postawą niechęć wobec wybranki serca swojego jedynego dziecka, a potem po jej zniknięciu w wielkim Londynie, symulował straszliwe zdziwienie - a przecież maczał w tym palce i nigdy nie zdradził swojemu dziecku informacji o ciąży.

Kirke czuł się zraniony i oszukany, jakby zdał sobie sprawę że całe jego życie zostało ukartowane i mimo że miało w sobie wiele wspaniałych przygód i wrażeń, zawsze tak naprawdę było puste, pozbawione tego kogo kochał, a tą osobą była jego najdroższa Pola, z którą od pewnego momentu wymieniali niczym nieskrępowane spojrzenia, pełne tej tęsknoty i smutku jakie to towarzyszyły im od lat. Gdy się do tego otwarcie przyznali, zrozumieli że ten żar nie przeminął, a łączyło ich więcej niż wcześniej podejrzewali.

Przypadek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz