Rozdział 33

54 3 1
                                    

Uczucie pustki nigdy nie należało do zbyt przyjemnych odczuć. Linka wiedziała o tym najlepiej, bo od dzieciństwa miała z tym do czynienia. Ojciec dostarczył jej tylu niemiłych rozrywek, że wprost dusiła się płaczem prawie każdej nocy w swoim pokoju. Tym razem płakała jednak przez chłopaka, u którego szukała zrozumienia i miłości. Nie dostała żadnej z tych rzeczy, w zamian jedynie cierpienie i łzy. To nie była dobra wymiana i Kalina doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Cały ranek o tym myślała i każda kolejna myśl, która pojawiała się w jej głowie utwierdzała ją jedynie w przekonaniu, że być może powinna spotkać się z Feliksem i z nim porozmawiać.

Z zamyślonym wyrazem twarzy stała przy oknie i obserwowała ulicę. Samochody poruszały się wolno przez kilometrowe korki. Wybudowanie bloków przy jednej z najruchliwszych dróg nie było dobrym pomysłem, ale dziewczyna nie miała głowy do tego. Patrzyła jedynie na lśniące maski samochodów i zastanawiała się, co teraz robi Feliks. Nie chciała o nim myśleć, ale nie potrafiła inaczej. Jeszcze do niedawna nie umiała się określić w uczuciach, a teraz była pewna, że się zauroczyła.

Szczęście w nieszczęściu.

Na dodatek wciąż nie wiedziała, dlaczego napisała takiego okropnego smsa. Prawda była taka, że nic nie wiedziała na temat wczorajszego wieczoru i nie mogła snuć żadnych domysłów. Owszem, Sandra podrywała Feliksa, ale przecież on nie wydawał się tym zainteresowany! Powinna była przemyśleć to wszystko, zanim pod wpływem emocji wysłać smsa, który swoją treścią kończył związek. Jakby tego było mało, przyjaciółki próbowały się do niej dodzwonić. Nie wiedziała czy już dowiedziały się o wszystkim, czy może po prostu Marker prosił je o kontakt z nią samą.

Tyle pytań, ale wciąż tak mało odpowiedzi.

Tchnięta dziwnym uczuciem wyciągnęła komórkę z kieszeni spodni i z przygryzioną wargą przeczytała znów wszystkie smsy od Feliksa, łącznie z ostatnim:

Błagam, porozmawiajmy. Nie kończ tego wszystkiego w ten sposób. Proszę. F."

Była zaskoczona jego słowami, które w małym stopniu ją uspokoiły i po raz kolejny dały do myślenia. Nawet gdyby wszystko okazało się prawdą, wciąż zasługiwał na drugą szansę...

W jednej chwili szatynka schowała telefon do kieszeni, po czym objęła się ciasno ramionami, aby za chwilę wybuchnąć płaczem.

Decyzję odwlekła do następnego dnia. Dlaczego? Strach, że domysły staną się teraźniejszością, paraliżował ją do szpiku kości. A przecież miłość nie wybiera.

***

Feliks uwielbiał fizykę. Mimo osobistej niechęci do chemii i biologii, uwielbiał wszystko co było związane z fizyką. Nawet matematyka go tak nie interesowała i nie wzbudzała w nim takiego podekscytowania. Nauczycielka chwaliła go za zapał, talent i wiedzę. Lubiła jego luźne podejście do tematu i z chęcią oglądała jego eksperymenty, chociaż nie zawsze były one mądre i często wyrządzały szkody. Jednak tego dnia fizyczka nie była zadowolona z jego pracy na lekcji. Od samego początku zauważyła, że bujał w obłokach i często patrzył w okno, ciężko wzdychając.

To samo zauważył Karol. Od razu pomyślał o problemach z Sandrą i biednej Lince, która pewnie siedziała w pustym pokoju, płacząc do pustych ścian. Wiedział, co czuła i co czuł jego przyjaciel. To uczucie pustki było mu bardzo znajome i kojarzyło się z początkową znajomością z Majką, kiedy była zainteresowana Mikołajem. Uśmiechnął się krzywo pod nosem, ale zaraz odgonił myśli i pozwolił dobrym wspomnieniom zalać jego umysł.

– Wierzbowski, co tam ciekawego widzisz za tym oknem? – spytała w końcu nauczycielka z wyraźną pretensją. – Raptem pięć minut temu zaczęła się dopiero lekcja, a ty już tęsknisz za przerwą?

To be adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz