Rozdział 53

51 1 0
                                    

Po powrocie do domu Linka miała ochotę wyłączyć komórkę. Dzwoniły co chwilę jej przyjaciółki. A ona chciała zapaść się pod ziemię. Odarta z własnych uczuć, leżała skulona na łóżku, tuląc głowę do poduszki.

Samo napisanie tego głupiego zadania wypompowało z niej resztki dobrego humoru, który pozostał po spotkaniu z Damianem.

Boleśnie rozdrapała wszystkie możliwe rany, które tak bardzo starała się wygoić. Czuła się tak, jakby ktoś dodatkowo nasypał do nich soli. Ból był nie do wytrzymania. Sama myśl, że tak długo wytrzymała bez płaczu i załamywania rąk, dobijała ją jeszcze bardziej. Igor tak się starał, aby zaczęła żyć normalnie, a potem ona sama wbiła sobie nóż prosto w serce.

– Jestem taką idiotką – jęknęła żałośnie, zalana łzami.

Feliks jej nie kochał – czuła to. Nie zależało mu na niej. Nie chciał jej. Znalazł wymówkę, aby się uwolnić z beznadziejnego związku. Nie była dla niego właściwą księżniczką.

To wszystko tylko jeszcze bardziej spychało ją na samo dno. Powinna obudzić w sobie poczucie wartości, ale przecież nigdy go nie miała. Ojciec dokładnie zabił każdą najmniejszą cząstkę swojej córki, która wierzyła, że jest coś warta.

Komórka ponownie zawibrowała. Szatynka bez jakiegokolwiek wyrazu twarzy, spojrzała na wyświetlacz. Dzwonił Damian. Nie chciała odebrać, chociaż wiedziała, że powinna. Specjalnie dla niej postanowił wrócić do klubu. Pewnie dzwoni właśnie w tej sprawie. Wzięła kilka głębszych wdechów, próbując jednocześnie zapanować nad łzami. Odebrała praktycznie w ostatniej sekundzie połączenia.

– Tak? – wychrypiała.

Kalina?

– Yhym.

Masz dziwny głos – powiedział bardzo powoli. – Właśnie rozmawiałem z moim trenerem. Szczerze powiedziawszy, wściekł się na maksa. O mały włos, a wykopałby mnie na ulicę.

Dziewczyna się zmartwiła. Nie wróżyło to nic dobrego.

– Ale udało się? Pozwolił ci?

Linka, płaczesz?

To pytanie zbiło ją z pantałyku. Nie chciała go okłamać, ale co powinna innego zrobić? Wspomnieć o Feliksie? Przecież to był idiotyzm!

– Głupi film oglądałam – odpowiedziała.

Takie typowe romansidło, które uwielbiacie? Pewnie pełno smutnych momentów, wielkich love story i happy endingów, tak?

– Tak, tak.

Damian zaśmiał się.

Czemu płaczesz, skoro pewnie na koniec znów się zeszli?

Kalina westchnęła cicho.

– No właśnie nie. Zostawił ją.

Idiota – mruknął chłopak. – Nie ma się czym przejmować, przecież to tylko zwykły głupi film. Taki wyciskacz łez. Nic więcej.

– Yhym.

Tym razem Damian westchnął.

Trener nie zgodził się, abym wrócił do starego klubu.

– Dlaczego? Przecież nie jesteś na nich skazany do końca życia? Masz prawo decydować, gdzie chcesz grać.

Widzę, że niby morał z tego filmu, aż za bardzo na ciebie wpłynął – powiedział ze śmiechem. – Nie wygląda to tragicznie, bo trener może mnie wypożyczyć tamtym do czerwca.

To be adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz