Rozdział 60

47 2 0
                                    

Karol z Mają szli do szkoły, rozmawiając o zbliżających się próbnych maturach. Brunet bardzo chciał pomóc swojej dziewczynie, aby zdała egzaminy jak najlepiej. Zależało mu na tym, aby dostała się na wymarzone studia i była szczęśliwa. Ścisnęło go coś w dołku, bo odruchowo przypomniał sobie o swoich zagranicznych studiach, których nie zdążył jeszcze konkretnie wybrać. Wszyscy nauczyciele widzieli w nim tyle różnych osób, że sam już się pogubił. Chciałby wyjechać do Anglii, ale kiedy pomyślał o Mai, którą musiałby zostawić...

Dziewczyna ścisnęła mocniej jego dłoń, doskonale widząc, że coś jest nie tak.

– Zbladłeś. Stało się coś? – zapytała zaniepokojona. – Jeśli chodzi o egzaminy to nie musisz...

– Martwię się o Feliksa – powiedział, chociaż nawet nie myślał o przyjacielu. Mikołaj odprowadził go w sobotę pod same drzwi i podobno jego ojciec nawet się nie wściekł, ani nic. Blondyn oczywiście od razu zaczął zazdrościć, jakby nie widział ewidentnego problemu, który był widoczny już na pierwszy rzut oka: Marker miał problemy ze sobą od dłuższego czasu. – Sama widziałaś, jak spił się na tej przeklętej imprezie.

– No tak. – Maja zacisnęła na chwilę usta, a potem popatrzyła z konsternacją na Karola, zastanawiając się, czy powinna powtórzyć słowa przyjaciółki. – Linka stwierdziła, że to on powinien z nią porozmawiać. – Wywróciła oczami, widząc zaskoczone spojrzenie bruneta. – No dobra, tak tylko wywnioskowałam z naszej niedzielnej rozmowy. Przyszła do mnie po spotkaniu z Damianem.

– Widziała się z nim? Spotykają się czy...

– Niby są przyjaciółmi, chociaż to bardzo naciągana teoria. – Dziewczyna poprawiła kurtkę, a potem wbiła wzrok w jezdnię, czując się podle. Nie powinna opowiadać o prywatnych sprawach Linki, ale nie mogła o tym porozmawiać z Justyną, bo prędzej dostałaby szału niż cokolwiek pożytecznego powiedziała. – Miałam ci powiedzieć w sobotę, ale nie pozwoliłeś mi dojść do słowa – rzuciła z wyrzutem.

– Teraz słucham.

Maja wzięła głęboki wdech, nie bardzo wiedząc, od czego ma dokładnie zacząć. Nie chciała robić z Damiana najgorszego chłopaka pod słońcem, bo przecież starał się. Julka była zołzą, więc wszystkie słowa chłopaka przemawiały na jego korzyść, ale ciągle jej coś nie pasowało. Tylko nie potrafiła konkretnie stwierdzić co.

– Przyznał się, że nie chce, aby była tylko jego przyjaciółką. Podobno żałuje, że poznał Julkę, bo podobno to ona wszystko między nimi popsuła.

– Podobna historia była z Sandrą – wtrącił się chłopak. – Kalina to ma prawdziwego pecha.

– Też tak sądzę, ale słuchaj dalej. – Znacząco odchrząknęła, podnosząc wzrok do góry. – Damian nie wrócił za darmo do tej waszej drużyny. Chciał, aby Linka spełniła jego dziesięć życzeń, a ona się zgodziła. Po prostu powiedziała tak!

Brunet zrobił duże oczy, nie dowierzając w to co słyszy. Taka mądra dziewczyna, naprawdę postąpiła równie głupio i postanowiła drugi raz wejść do tej samej rzeki? Na jakim ona świecie żyła?

– Ufa mu?

– Nie wiem. Ona już sama nic nie wie. Wpakowała się w to wszystko przez Feliksa. Uparcie twierdzi, że on jej nie chce i pewnie prędzej czy później pozwoli Damianowi, aby zastąpił jego miejsce.

– Nie wyciągaj tak pochopnych wniosków! – upomniał ją Karol. – Jesteś jej przyjaciółką, więc postaraj się ją zrozumieć.

– A ty rozumiesz?

– Poniekąd. – Uśmiechnął się niemrawo. – Zresztą, Linka zgodziła się na tę listę życzeń ze względu na Feliksa.

– Tak sądzisz? – Maja nie była zbyt pewna, czy tak właśnie było. Kalina już od dawna przestała działać według schematu i już z pewnością, nie była dawną Linką. Coś się zmieniło. – Boję się o nią, bo przez przypadek zrobi głupotę i będzie żałowała.

To be adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz