Rozdział 8

157 8 15
                                    

Wieczorem dziewczyny siedziały w pokoju Mai. Rozmawiały o Mikołaju. Kalina wycofała się z tematu, bo blondyn jej nie interesował. Justyna starała się udawać, że wcale nie wpadł jej w oko. Za to Maja była oczarowana.

Blondynka nie robiła maślanych oczu, za każdym razem, gdy wypowiadała jego imię, kładąc nacisk na pierwszą samogłoskę „i". Nie miała palpitacji serca, gdy patrzył na nią z góry. Nie wyginęła ust w błogim uśmiechu na samo wspomnienie jego uśmiechu. Nie ogarniało ją żadne ciepło, gdy o nim myślała. Nie traciła nawet oddechu, gdy tylko przypomniała sobie sposób w jaki ją dotykał. Justyna była zbyt zimna i niedostępna, żeby jakiekolwiek miłe uczucie przebiło się przez gruby mur, jaki wzniosła wokół siebie. Ona już przestała wiedzieć, co to takiego „miłość".

Maja za to była zupełnie inna. Robiła maślane oczka. Miała palpitacje serca. Jej usta same wyginały się w błogim uśmiechu. Ciągle ogarniało ją przyjemne ciepło. Nie raz nawet straciła oddech. Ruda-blondynka była otwarta na wszystko, co związane było z miłością. Nie raz jej doświadczyła i za każdym razem – mimo, że miłość lubiła ją czasami ranić – czekała na nią z utęsknieniem.

– Mikołaj jest idealny, prawda? – zapytała Maja, bardziej siebie niż przyjaciółkę. – Ma takie śliczne oczy, a ten jego specyficzny uśmiech...

– Chłopak jak chłopak. Lubi wtykać nos w nieswoje sprawy. Jest okropnie chamski i pozwala sobie na wszystko, myśląc, że mu wolno – skomentowała Justyna. – Co ty w nim widzisz?

– Och. – Maja machnęła niedbale ręką. – Może kiedyś pozwolisz, żeby cię spotkało coś tak pięknego jak mnie!

– Wątpię. Miłość jest kimś takim, z kim wolałabym się już nie spotkać.

– Dlaczego? Przecież jest taka... magiczna!

Justyna z przykrością zauważyła, jak w piękny, zjawiskowy sposób lśnią oczy jej przyjaciółki. Wiedziała, że to zauroczenie, kiedyś tak dobrze jej znane. Spuściła głowę i na chwilę, i z jej oczu znikł lód. Przypomniała sobie tamten feralny dzień. Straciła chłopaka przez własną głupotę! Zacisnęła mocno usta, żeby się nie rozpłakać. Gdy podniosła głowę i spojrzała na przyjaciółkę, była już sobą – Justyną Cegłowską, najbardziej twardą dziewczyną na świecie.

– Ojej – odezwała się nagle zaskoczona Maja. – Karol prosi o twój numer! – powiedziała podekscytowana. – Wpadłaś mu w oko!

Justyna odwróciła wzrok. Nie chciała się zdradzić. Wiedziała doskonale, że wcale nie wpadła Karolowi w oko. Przecież widziała, jak patrzył na Maję, gdy ta rozmawiała z Mikim. A ten blondyn? Za kim on tak patrzył?

Za nią. Na nieszczęście, wiedziała o tym.

– Nie podawaj mu go – powiedziała Justyna lodowatym tonem. – Karol mi się nie podoba.

– A kto ci się podoba?

Blondynka zacisnęła mocno zęby.

– Pańcia... naprawdę, ktoś ci się spodobał? – zapytała z niedowierzaniem przyjaciółka.

– Nie mów tak do mnie – wysyczała Justyna. – Nigdy się tak do mnie nie zwracaj! Nienawidzę tego przezwiska. Brzmi dziwkarsko.

– Dobrze, już dobrze. Nie złość się. – Maja podniosła dłonie do góry w obronnym geście. – Przeczytałam ci tylko smsa.

Jednak Justyna już tego nie słyszała. Skupiła się na twarzy Kaliny. Obserwowała ją już od ponad godziny, a szatynka dalej siedziała w tej samej pozycji, z całej siły przyciskając poduszkę do klatki piersiowej, ze wzrokiem utkwionym w przestrzeń.

To be adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz