Rozdział 24

114 7 2
                                    

Maja i Kalina nie odzywały się zbytnio do siebie, co z pewnością miało jakiś związek z wyjątkowo napiętym dniem. Obydwie siedziały na każdej przerwie pod ścianą i wkuwały materiał, który powinny były opanować w domu – w końcu miały na to cały weekend. Od czasu do czasu spojrzały na siebie i zamieniały parę zdań, wymieniając się informacjami, co bardzo ułatwiało im dalszą naukę. I chociaż wiedziały, że wisiało między nimi parę spraw, o których musiały prędzej czy później porozmawiać, wolały zanurzyć głowy w książkach, udając, że nauka jest ważniejsza.

Blondynka wierciła się na krześle, albo kilka razy zmieniła pozycję siedzenia pod ścianą. Była podekscytowana, a jednocześnie zaniepokojona tym, co mogłaby usłyszeć od swojej przyjaciółki. Bała się, że Linka będzie miała takie samo zdanie jak Justyna. Nie była pewna, czy w ogóle powinna poruszać temat Karola. Ukradkiem przyjrzała się przyjaciółce, przygryzając wargi. Po głowie wciąż chodziła jej jedna myśl: „Ona jest moją przyjaciółką, a przyjaciołom mówi się wszystko".

Kalina czuła na sobie spojrzenia Mai i wiedziała, że to na pewno miało związek z Karolem. Bała się, że coś mogło pójść nie po myśli przyjaciółki, albo, że ta po prostu wpadła po uszy, choć nie powinna, bo przecież ten kujon nie był partią dla niej.

A może się po prostu myliła?

Przyjrzała się blondynce, ale nic nadzwyczajnego nie dostrzegła w jej wyrazie twarzy. Oprócz skupienia nie gościło na niej nic niepokojącego. Próbowała sobie wmówić, że może między Mają a Karolem nic nie ma. Nic. Totalnie nic.

Poczuła dziwny skurcz w żołądku, gdy niespodziewanie blondynka na nią spojrzała.

A co, jeśli coś między nimi jednak było?

Prawie pokłóciła się o to z Feliksem, a teraz nagle miało się okazać, że ona nie ma racji? Że tych dwoje jest dla siebie stworzonych? I prawdą jest, że przeciwieństwa się przyciągają? A na dodatek, że mimo wszystko, zamiast kręcić nosem, powinna się cieszyć ich szczęściem?

Westchnęła ciężko, wybijając sobie z głowy absurdalne myśli.

Maja nie była dla Karola. Karol nie był dla Mai. Koniec i kropka.

Szkoda tylko, że jej przyjaciółka uważała inaczej i w myślach nazywała bruneta swoim księciem z bajki, który różnił się od wszystkich innych facetów. Był opiekuńczy, miły, nawet trochę romantyczny. Miał łagodne spojrzenie i głębokie oczy. Przewyższał ją wzrostem i nie był chucherkiem. Uwielbiał piłkę nożną, był świetnym uczniem, a co najważniejsze był uosobieniem samych zalet.

Czego mogła chcieć więcej?

– Majka?

Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na szatynkę.

– Tak?

– Robiłaś coś ciekawego wczoraj wieczorem? – zapytała Linka ze wzrokiem wbitym w zeszyt z geografii.

– Dlaczego pytasz?

– Nie umiałam się do ciebie dodzwonić. W sumie to do Justyny też. Miałaś z nią jakiś kontakt?

– Rozmawiałam z nią dzisiaj rano i powiem tyle: nie jest dobrze.

– Niech zgadnę – zastanowiła się teatralnie Kalina. – Mikołaj jest w to zamieszany?

– Niestety tak.

– Dlaczego on nie może sobie odpuścić? Justyna nie jest taka, jak myśli, chyba że się mylę. Dlaczego to robi? Po co ją tak dręczy? Ma w tym jakiś swój interes?

– Nie wiem, ale coraz mniej mi się ta ich znajomość podoba. Chociażby ze względu na Karola. – Maja za późno ugryzła się w język i jedynie ze strachem w oczach popatrzyła na przyjaciółkę, która była co najmniej zaskoczona. – Raczej, chodzi mi po prostu o ich przyjaźń – powiedziała szybko.

To be adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz