Rozdział 51

47 2 0
                                    

Poniedziałek nie przyniósł niczego nowego. Justyna była tego pewna, tym bardziej kiedy patrzyła na zamyśloną twarz Mikołaja. Martwił się czymś, ale milczał – cały on. Miała jedynie nadzieję, że nie ma to nic wspólnego z Darkiem i jej przeszłością. Wolała umierać w jego ramionach niż kłócić się o taką głupotę. Tuż przed wejściem na teren szkoły, nie wytrzymała ciszy i zatrzymała się tuż przed blondynem.

– Co jest? – zapytała bez ogródek.

Miki popatrzył na nią zaskoczony, jakby wybudzony ze snu.

– Słucham?

– O czym tak gorączkowo myślisz?

– Zazdrosna? – zażartował, uśmiechając się z trudem. Widząc jej niezadowoloną minę, spoważniał. – Trener wpadł na idiotyczny pomysł... Chciał, abym przekonał Damiana do powrotu do naszego klubu.

– Damiana? Tego samego, z którym spotykała się Linka? I co on ma do klubu?

– Wszystko. Mamy bardzo złą sytuację i potrzebujemy mocnych oraz skutecznych środków, a Damian był naszą ostatnią deską ratunku.

– Był? Czyli musiałeś już z nim rozmawiać. – Blondynka przygryzła wargę, nie wiedząc co powinna powiedzieć. – Nie ma innej drogi?

– Nie, a ten debil wymigał się od pomocy. Co za...

Justyna podeszła do swojego chłopaka, delikatnie obejmując jego szyję ramionami. Stanęła na palcach i pocałowała go prosto w usta, ale nie zareagował.

– Wymyślicie coś.

– Tak? Skombinujesz nam super gracza? – Prawie na nią naskoczył. – Przepraszam – rzucił, przytulając do siebie blondynkę. – Feliks ostatnio nie gra za dobrze, ciągle buja w tych swoich obłokach i przeżywa rozstanie z Kaliną.

– Przeżywa? Przecież...

– Kolejny idiota... Sam zerwał, a teraz marudzi i narzeka. – Miki pokręcił głową z niedowierzaniem. – Wodzi za nią tym swoim tęsknym spojrzeniem i przynudza.

Blondynka była w szoku.

– Złamał jej serce. Odsunęła się od nas i nie chce z nami nawet rozmawiać, już nie mówiąc o wspólnych wypadach gdziekolwiek. Zaszyła się w domu i ciągle się uczy, czego on od niej jeszcze chce?

– Zrobiłaś się całkiem empatyczna – rzucił blondyn, przyglądając się jej uważnie. – Zagryzłabyś go ze złości.

– A żebyś wiedział – ucięła, po czym ruszyła w stronę szkoły.

***

Kalina czuła się niewyspana. Do późna odrabiała zadania domowe, nawet na chwilę nie robiąc sobie przerwy. Może poszłoby jej szybciej, gdyby co chwilę nie myślała o Damianie i tej pokręconej rozmowie o nim z Igorem. Ciągle miała wyrzuty sumienia i nie rozumiała za bardzo samej siebie. Cierpiała, bo Feliks tak po prostu ją zostawił, bo jej nie chciał... A potem pozwoliła Damianowi wrócić do swojego zabałaganionego życia i zmieniać rzeczy, które powinny zostać po staremu.

Zadzwonił dzwonek na lekcję i wtedy do klasy weszła Maja, całkowicie wyrywając z rozmyślań Linkę, która otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia i nie potrafiła wydusić z siebie słowa.

– Cześć – rzuciła wesoło Maja. – Jak weekend?

Szatynka potrzebowała dodatkowych sekund, aby zareagować.

– Zmieniłaś kolor włosów i... ten makijaż. Wyglądasz...

– Inaczej, prawda? Odbraziłaś się?

To be adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz