Rozdział 3

165 15 40
                                    

Linka czuła wciąż na sobie wzrok Feliksa. Bardzo ją to irytowało, ale była na tyle spokojna, żeby zignorować natręta i zająć się obserwowaniem nastolatków szalejących na parkiecie. Zazdrościła im tej swobody, beztroskich uśmiechów, odwagi. Nie pasowała do tego otoczenia, a jednak dała się ubłagać Majce i przyszła tutaj razem z nią. Szatynka spojrzała na koleżankę, która w najlepsze rozprawiała o czymś z Karolem i Mikołajem. Byli tak pochłonięci rozmową, że pewnie nie zauważyliby, gdyby sobie poszła. O ile zdobyłaby się na odwagę.

Westchnęła ciężko, zdając sobie sprawę, że jest wręcz skazana na obecność Feliksa.

– Zatańczysz? – zapytał, na chwilę skupiając na sobie jej wzrok.

Pokręciła głową.

Jej wzrok padł na Julkę, która nagle pojawiła się na parkiecie i to wcale nie sama. Kalina zamarła na chwilę, widząc jak Damian obejmuje ją w pasie.

Gdyby Kalina była wredna i mściwa, to pewnie zaciągnęłaby Feliksa na środek parkietu, blisko tańczącej pary. Przytuliłaby się do niego mocno i pozwoliła, żeby dotrzymał jej towarzystwa aż do momentu, gdy Julka z Damianem zniknęliby jej z oczu. Ale nie była taka, co więcej, gdyby Damian miał wyrzuty sumienia i by ją przeprosił, to pewnie by mu wybaczyła. Czasami złościła ją własna uległość i niemożność obrażania się na innych.

Była taka, a nie inna i nie potrafiła się zmienić, chociaż bardzo tego chciała.

***

Feliks cały czas przyglądał się dziewczynie, siedzącej obok. Widział, jak patrzyła na Damiana. Znał go i wcale nie dziwił go fakt, że prawie każda dziewczyna na niego patrzyła w ten sam sposób co Kalina. Denerwowało go to. Zresztą jak wszystko inne.

Miał dość tego milczenia. Chciał być miły. Zacząć jakąś w miarę normalną rozmowę o niczym. Chciał się uśmiechać, udając, że się świetnie bawi i tak dalej. Nie rozumiał tylko, dlaczego Kalina jest taka cicha i zamknięta w sobie. Podejrzewał, że po prostu nie przypadł jej do gustu i tyle. Dotknęło go trochę jego własne spostrzeżenie, ale starał się o tym nie myśleć. Odwrócił wzrok od szatynki i spróbował odnaleźć się w rozmowie swoich przyjaciół. Wywnioskował po ich minach, że oboje są bardzo zauroczeni Mają. Patrzyli na nią w bardzo dziwny sposób, no i uśmiechali się tak jakoś głupkowato.

Mikołaj pierwszy zorientował się, że Feliksowi się nudzi. Obrzucił dziewczynę zagadkowym spojrzeniem, a potem przeniósł wzrok na znudzonego przyjaciela. Myślał, że Kalina jest kolejną dziewczyną, która nie jest w guście Feliksa. Zirytował go ten fakt, ponieważ szatynka była niezła. Gdyby się jeszcze uśmiechnęła, to pewnie kilkoro chłopaków straciłoby dla niej głowę. Zainteresowała go, ale nie tak bardzo jak Maja. Nadstawił ucho, żeby przysłuchać się co mówi. Była mądra, no i do tego ładna. Mimo, że była częściowo blondynką, nie była tępa ani plastikowa. Z każdą chwilą podobała mu się jeszcze bardziej.

Nie zauważył tylko, że nie on jeden jest oczarowany inteligencją i urodą rudej-blondynki.

Brunet odruchowo spojrzał na Mikiego. Zauważył, że ten również jest zauroczony Mają. Nie miał z nim szans, więc postanowił się szybko wycofać, robiąc miejsce przyjacielowi. Zrobiło mu się trochę przykro, ale przyjaźń była dla niego zbyt ważna, żeby została zniszczona przez jedną zwykłą dziewczynę. No dobra, wcale nie taką zwykłą. Odwrócił głowę, siadając w inny sposób, tak, aby Maja nie była w zasięgu jego wzroku. Obrzucił zaskoczonym spojrzeniem Kalinę i Feliksa. Obydwoje mieli zwrócone głowy z przeciwną stronę. Zdziwiło go to, ale nie zamierzał tego komentować.

Marker zauważył, że Karol się wycofał. Zaskoczył go ten manewr, ale postanowił dowiedzieć się co jest grane, gdy będą wracać.

– Jutro jest trening o tej samej porze? – zapytał Feliks, zdając sobie sprawę, że to pytanie jest czysto retoryczne.

To be adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz