Rozdział 43

47 0 0
                                    

"Narcyz" był praktycznie opustoszały. Oprócz Igora, w rogu sali siedziała para, która nie szczędziła sobie czułości. Atmosfera niezbyt nadawała się na wspieranie psychiczne dziewczyny, która jest załamana rozstaniem. Chłopaka bardzo interesowało życie Kaliny. Na dodatek był w stanie zrobić wszystko, aby dziewczyna znów była szczęśliwa. Zdawał sobie sprawę, że mimo sporo czas zanim jej życie znów nabierze kolorów. Przez cały ten czas chciał być z nią, wspierać, pomagać. Chciał być dla niej ważny, wręcz taki niezastąpiony. Odczuwał potrzebę wynagrodzenia jej wszystkiego, co ją w życia spotkało.

Usłyszał za plecami dzwoneczek, więc odwrócił się i uśmiechnął się na widok Kaliny. Nie wyglądała na jakąś specjalnie zadowoloną i nie patrzyła na niego, tylko w stronę baru, gdzie krzątała się barmanka, która go obsługiwała. Brunetka uśmiechnęła się z wyższością do Linki, a ta jakby skuliła się w sobie i szybko podeszła do stolika Igora.

– Hej – rzuciła niemrawo, siadając plecami do baru.

– Cześć. Coś się stało?

Szatynka spojrzała na niego z konsternacją na twarzy.

– Nie lubimy się.

– Była przyjaciółka, z którą się pokłóciłaś?

– Gorzej. – Skrzywiła się. – Długo czekasz?

Igor wzruszył ramionami, po czym podniósł do góry szklankę z do połowy wypitą kawą.

– Nie, jednak byłem strasznie śpiący.

– Zamiast wyciągać mnie z domu, mogłeś pójść spać. Nic złego by się nie stało.

– Nie można tyle spać! Co ja będę robił na starość?

– Bawił wnuki?

– Żeby bawić wnuki, to najpierw trzeba mieć własne dzieci, a póki co na horyzoncie nie widać kandydatek na przyszłą żonę i kochającą matkę.

Kalina przekrzywiła głowę i przyjrzała mu się uważnie. Poniekąd była mu wdzięczna, że kolejnego wieczoru nie spędzi sama w czterech ścianach i ze wspomnieniami Feliksa. Najwyraźniej jednak nie ona jedna miała problemy.

– A Justyna?

– Ma już chłopaka. Zresztą, nie wyglądała mi na fankę małych i krzyczących dzieci.

– Często zastanawiałam się, co takiego widzą w niej faceci, że lgną do niej jak ćmy do światła. Gdziekolwiek się nie pojawiła, to od razu pojawiała się kolejka zainteresowanych. Nigdy nie zauważyłam, aby jakoś specjalnie była z tego zadowolona, ale sądzę, że sprawiało jej to przyjemność.

– Każda dziewczyna lubi być adorowana. Nawet taka arogancka i egoistyczna Justyna.

– Źle ją oceniasz.

Szatyn chciał jak najszybciej zakończyć ten temat. Zrobił się dziwnie nerwowy, a przecież nie spotkali się ze względu na niego.

– Pójdę zamówić obiecane czekolady, bo jak sądzę, nie chcesz stanąć oko w oko z tamtą dziewczyną?

– Dzięki.

Ledwo wstał, a jej myśli od razu uciekły w kierunku Feliksa i tamtego dnia, kiedy otrzymała smsa od Sandry wysłanego z jego telefonu. Wyraźnie czuła ten sam ból i zawód. Wszystko wróciło, chociaż wmawiała sobie, że tamten incydent puści w niepamięć. Obiecała to sobie i... jemu.

Odruchowo spojrzała w stronę baru. Sandra uśmiechała się przymilnie do Igora. Teraz bynajmniej nie była zazdrosna, jednak wciąż czuła smutek na samo wspomnienie o tym, co mogłoby się wydarzyć, gdyby była bardziej pewna siebie i stanowcza. Może dalej byłabym z Feliksem i byliby szczęśliwi? A może i tak w ich życiu pojawiłaby się brunetka, i wszystko zniszczyła?

To be adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz