Rozdział 29

102 6 4
                                    

Mikołaj był przekonany, że gorzej już nie będzie, ale się mylił – jak zwykle.

Zaskoczyła go wizyta Karola i Feliksa, ale cieszył się, że postanowili wpaść. Był pewien, że dostanie ochrzan i nawet nie miał zamiaru się przed tym bronić. Najważniejszym problemem dla niego była Justyna. Doskonale zdawał sobie sprawę, że musiał z nią porozmawiać. Wciąż jednak istniała Julka, to spotkanie z nią w barze, potem wspólna noc. Nikomu o tym nie mówił, ale czuł, że dłużej już nie jest w stanie dusić tego w sobie. Popatrzył na swoich przyjaciół ze smutkiem w oczach, nawet nie próbując zgrywać twardziela.

– Zawaliłem.

– Myślałem, że Justyna – odezwał się Marker. – Rozmawiałem o tym z Linką, która byłaby ci dość wdzięczna, gdybyś w końcu przestał bawić się z jej przyjaciółką w kotka i myszkę.

– Miki, to nie ma najmniejszego sensu! Niby chcesz z nią być, ale ciągle wykonujesz sprzeczne ruchy. Raz pokazujesz jak ją ubóstwiasz, innym razem mieszasz ją z błotem. Tak się nie robi – powiedział Karol, patrząc z wyrzutem na blondyna. – Nie robi i już.

– Dzisiaj było normalnie, swoją drogą, aż za normalnie. Cały dzień miałem kontakt z Justyną, chociaż tylko telefoniczny. Nie miała mi niczego za złe i martwiła się. Ona się, kurwa, o mnie martwiła!

– To chyba dobrze, prawda? – rzucił niepewnie Feliks.

– Zajebiście dobrze! Problem w tym, że ja nie mogę z nią być.

– Bo?

– Nie i koniec.

– Ale daj jakiś sensowny powód! Nie powiesz mi chyba, że nagle przestała ci się podobać i znalazłeś sobie inny obiekt westchnień? – Karol wciąż pamiętał dawnego Mikołaja, więc sam zainteresowany nie dziwił się, dlaczego padło takiego pytanie.

– Nawet nie macie pojęcie jak bardzo chciałbym, aby tak było.

– Miki, pogubiłem się w tym.

– Ja też – westchnął brunet. – Zastanawiałeś się kiedyś, czego ty naprawdę chcesz?

– Tu nie o to chodzi, stary. Wczoraj, tuż po tym, jak zobaczyłem Justynę z tym pieprzonym Igorem, to wręcz mnie szlag trafił. Poszedłem do „Neptuna" i tam spotkałem Julkę. Kurwa, nie wiem co mnie podkusiło, ale kiedy ona zaczęła się do mnie przystawiać, to ja wymiękłem.

Blondyn zamilkł, spuszczając wzrok na stół. Czuł na sobie spojrzenia przyjaciół, ale nie podniósł głowy, czekając na porządny kazanie. Zamiast tego, usłyszał tylko:

– Co ty zrobiłeś? Przespałeś się z nią? – zapytał z niedowierzaniem Feliks, nawet nie próbując ukrywać, w jakim był szoku. Sam przecież nigdy by tak nie postąpił, a tym bardziej nie zdradziłby Linki z jakąś pierwszą lepszą. – Żartujesz sobie!

– Bardzo chciałbym żartować, jednak taka jest kurewska prawda.

Karol przymknął powieki, krzywiąc się za każdym razem, kiedy z ust przyjaciela wypadało wulgarne słowo.

– Miki, skończ przeklinać.

– Nie potrafię, a tym bardziej teraz! Na dodatek nie mam zielonego pojęcia, co zrobi Julka.

– A tak w ogóle, kim ona jest?

– Tą dziewczyną, która chciała zabić twoją dziewczynę, nie pamiętasz? – mruknął Miki. – Była zła, że z Linką kręcił ten chuj Damian.

– Miki!

– Karol, daj spokój – mruknął blondyn, na krótką chwilę patrząc przez okno. – Przecież sam go nie lubisz.

To be adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz