Rozdział 35

76 4 1
                                    

Kalina siedziała w kuchni i z obojętnym wyrazem twarzy patrzyła na kubek. Parująca ciecz wydawała się bardziej interesująca niż ściany i sufit, do których już wcześniej zdążyła mówić. Jej matka już dawno wróciła z pracy i przygotowywała obiad. Widziała smutek w oczach córki i od razu pomyślała, że coś ważnego się stało. Co kilka minut patrzyła przez ramię, ale Linka wciąż siedziała w tej samej pozycji, a jej wzrok wciąż spoczywał na kubku. Miała ściśnięte serce, więc odłożyła nóż i usiadła naprzeciw dziewczyny. Spojrzała na nią łagodnie.

– Stało się coś kochanie?

Szatynka drgnęła, jakby obudziła się ze snu. Popatrzyła na matkę i pokręciła przecząco głową.

– Pokłóciłaś się z tym chłopakiem?

Przygryziona warga córki dała jej twierdzącą odpowiedź. Westchnęła ciężko i uśmiechnęła się pokrzepiająco.

– Czasami kłótnie są potrzebne, bo trzeba oczyścić relacje. Prześpisz się z tym, a jutro rano wstaniesz w lepszym humorze. On pewnie zapomni o całym problemie i będzie znów wszystko dobrze.

– Nie do końca – mruknęła cicho Kalina.

– Dlaczego?

– Wolałabym, aby o tej kłótni pamiętał. Chcę by o niej pamiętał.

Panią Howicką zaskoczyły słowa córki.

– Jeśli o tym nie zapomnicie to będzie się za wami ciągnęło i narastało. Pewnego dnia to wybuchnie, a się rozejdziecie. Nie można z jednego problemu tworzyć nowe. To okropne!

– Czasami nie ma innego wyjścia.

– Ale kochanie...

Rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Kalina posłała mamie łagodny uśmiech, chociaż tak naprawdę wcale nie było jej do śmiechu. Wiedziała, że za drzwiami stoją przyjaciółki chętne do udzielania kolejnych rad, które nijak miały się do rzeczywistego problemu. Justyna była najgorsza, bo trudno było ją przekonać do czegokolwiek, a tym bardziej do tego, że faceci czasami nieświadomie zdradzają w sposób dość łagodny, lecz i tak bolesny.

Zanim otworzyła zaczerpnęła oddech. Ledwo drzwi się uchyliły, a Maja wślizgnęła się do małego przedpokoju i przytuliła szatynkę.

– Kochana, jak się czujesz?

Dziewczyna spróbowała się beztrosko uśmiechnąć, ale kąciki jest ust odmówiły posłuszeństwa i wciąż pozostawały w bezruchu.

– W porządku.

– Właśnie widać – mruknęła Justyna, zamykając drzwi. – Nie chcesz mi chyba wmówić, że jesteś teraz najszczęśliwszą dziewczyną na świecie?

– Nic nie...

– I tak ci nie uwierzę.

– Justyna, daj spokój! – fuknęła Maja. – Nie widzisz jak jej jest ciężko?

– Tak, tak. Litujmy się nad nią, bo właśnie tego teraz potrzebuje: litości – zakpiła blondynka.

Linka spojrzała na nie obie i cicho westchnęła.

– Chodźmy lepiej do mojego pokoju – powiedziała.

O dziwo, dziewczyny bez zbędnego gadania poszły. Ledwo jednak szatynka zamknęła drzwi, naskoczyła na nią Justyna.

– Wiesz co? Naprawdę ci się dziwię! Facet cię zdradził, a ty nic! Pozwoliłaś mu wrócić. Trzeba było go wykopać na zbity pysk!

– To nie tak...

To be adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz