Rozdział 59

42 2 0
                                    

Niedzielny obiad niezbyt zachęcał Feliksa. Bolała go głowa, żołądek i czuł taki nieprzyjemny smak w ustach, że wystarczyło aby spojrzał na jedzenie i odruchowo odwracał wzrok, przełykając z trudem kwas. Siedział przy stole i gapił się na pełny talerz zupy. Zaciskał mocno usta, jednocześnie starając się nie oddychać. Było to trudne, więc po chwili odchylił się na krześle i wziął głęboki oddech, czując jak zaczynają go piec oczy. Czuł na sobie wzrok rodziców, ale udawał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nie miał ochoty im opowiadać, jak z zazdrości schlał się prawie do nieprzytomności.

– Dziękuję, ale nie jestem głodny – powiedział z trudem, nawet nie próbując patrzeć na stół.

– Powinieneś w siebie coś wmusić. Chociaż zupę – mruknęła niezadowolona matka. – Albo przestać tyle pić – dodał ciszej.

Feliks westchnął cicho.

– Przepraszam.

– Za co? – odezwał się ojciec. – Wiem, że już nie jesteś z tą dziewczyną, ale czy to jest powód do takiego zachowania? – Chłopak spojrzał na niego zaskoczony. – Mikołaj mi powiedział, bo go zapytałem. Myślisz, że takie picie do oporu cokolwiek załatwi?

– Tu nie chodzi o Kalinę...

– Nigdy tak się nie zachowywałeś! – zawołała sfrustrowana mama. – Co takiego się stało? Zraniła cię? Zdradziła? No nie wiem... pokłóciliście się? Miała ci za złe treningi?

– Mówiłem już, że nie tu nie chodzi o nią – szepnął chłopak, powoli odwracając od nich wzrok. – Zerwałem z nią, bo jestem niedojrzałym idiotą. A teraz wokół niej kręci się ktoś zupełnie inny. Na dodatek z mojej drużyny.

Nawet nie wiedział za bardzo, dlaczego im to powiedział. Może miał dość głupich pytań i ich nieskończonej ilości. Chciał pójść spać, bo bolało go absolutnie wszystko. Dodatkowo, był zły na samego siebie, że podjął takie beznadziejne decyzje. W innych okolicznościach, nie musiałby pić, a Kalina siedziałaby obok niego. Tańczyliby jak te wszystkie pary wokół i mógłby ją całować do utraty tchu. A tak? Nie miał nic, ani jej ani lepszego samopoczucia.

– Czasami trzeba pogodzić się z pewnymi rzeczami – powiedział ojciec. – Na niektóre sprawy nie mamy po prostu wpływu. Powinieneś pokazać jej, że chcesz, aby była szczęśliwa. Z pewnością nie była zbyt ucieszona, kiedy zobaczyła cię w takim stanie.

– Nie obchodzę jej.

– Przestań się nad sobą tak użalać – mruknęła mama. – Gdyby twój tata o mnie nie walczył, nie bylibyśmy małżeństwem, a ciebie z pewnością nie byłoby na świecie.

– Wiem, mówił mi o tym.

– Lepiej będzie jak odpuścisz i zobaczysz, jak sprawy się potoczą. Na razie skup się na maturze i tych swoich treningach, chociaż doskonale wiesz, że wolałbym, abyś skupił się wyłącznie na nauce.

Feliks pokiwał głową, a potem wstał.

– Prześpię się, bo naprawdę nie czuję się na siłach, aby...

– Potem sobie odgrzejesz – przerwała mu mama, uśmiechając się do niego pocieszająco. – Następnym razem nie pij tyle.

Chłopak już prawie wychodził z kuchni, kiedy usłyszał za plecami głos ojca:

– I podziękuj Mikołajowi, bo to on przyprowadził cię w kawałku do domu!

– Zapamiętam!

Gdy tylko znalazł się w swoim pokoju, od razu rzucił się na łóżko. Poranny prysznic niby trochę polepszył jego samopoczucie, ale wciąż czuł się bardzo źle. Wyrzuty sumienia, wspomnienia z przeszłości i Damian, którego zaczął nienawidzić z całego serca – to wszystko sprawiało, że nie miał najmniejszej ochoty pójść w poniedziałek do szkoły. Na dodatek Linka pewnie widziała, jak słaniał się na nogach, może nawet przystawiała się do niego jakaś inna dziewczyna... Nie mógłby znieść, gdyby coś takiego naprawdę się wydarzyło. Przecież miał zamiar z nią porozmawiać i pewnie zrobiłby to, gdyby ten Damian przestał się wokół niej tak kręcić!

To be adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz