3-Chory.

237 27 2
                                    

ALASTOR:
Z pomocą przyszedł mój drogi przyjaciel, który udostępnił nam swoje stare mieszkanie.
Nie było ono od dawna ogrzewane i sprzątane, ale byliśmy tam bezpieczni.
Weszliśmy do środka z Anthonym, a ja zakryłem usta ręką, by zacząć kaszleć.
-Tak tak, musimy tu posprzątać.-Westchnął chłopak i ruszył wgłąb domu.
Ja skończyłem kaszleć i oderwałem dłoń od ust.
Na rękawiczce były ślady krwi, przez co westchnąłem ciężko.
Byłem chory i wiedziałem o tym że umrę od paru tygodni, jednak mój chłopak nie.
Nie chciałem go dodatkowo martwić. Już wystarczyło że ścigała nas cała Mafia "Il Migliore".
Poza tym medycyna szła do przodu. Wciąż wierzyłem że mam szansę na lek.
-Dasz wiarę?-Usłyszałem idącego w moją stronę Angela, więc szybko wytarłem krew w zasłonę.
Chłopak wyszedł, trzymając nadgryzione, zgniłe jabłko.
-Tylko to było w lodówce!
-Husker mówił że długo nikogo tu nie było, Darling.
-Ale mógł to wyrzucić.-Skrzywił się.
-Damy radę, kochany.-Zbliżyłem się do niego i objąłem.
Blondyn wtulił się we mnie.
-Kocham Cię, Al.-Powiedział w pewnej chwili przez co poszerzyłem uśmiech.
-A ja Ciebie, Anthony.
Mój były porywacz odsunął się ode mnie.
-No dobra, czas tu ogarnąć!-Zatarł ręce.-I czas rozpalić w piecu. Może w końcu przestaniesz kaszleć...
-To zwykłe przeziębienie, mój drogi.-Skłamałem.
-Wiem, ale dość długo to trwa więc szybciej musimy wymyślić gdzie konkretnie uciec żebyś poszedł do lepszego lekarza.
-Tak...-Zamyśliłem się.
Kolorowooki ruszył do pieca i zaczął wkładać tam drewno.
Parę minut później w mieszkaniu zrobiło się trochę cieplej.

|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz