ANGEL:
Wiedziałem że gdyby mnie dorwali, albo na miejscu by mnie zabili, albo porwali na kolejne tortury.
Wiedziałem też że Al będzie próbować mnie odbić, a że obecnie nie jest w najlepszej kondycji dałby się łatwo złapać.
Cholera, co ja mam robić?! Obiecałem mu że wrócę!
Mam tylko jedną spluwę. Atak odpada. Pozostaje ucieczka.
Z tym że kule są szybsze od człowieka.
Muszę mieć jakąś dywersję. Rozproszyć ich na chwilę żebym zdążył się zmyć.
Skupiłem się, ale nie nie mogłem wymyślić.
Zacząłem się jeszcze bardziej stresować, bo ci kretyni mogli w każdej chwili mnie zdemaskować.
Spojrzałem w dół i zobaczyłem kilka kamyków.
Bingo.
Schyliłem się i rzuciłem kamieniem daleko w kierunku przeciwnym od kierunku ucieczki.
Liczyłem że narobi hałasu i odwróci uwagę włoskich matołów i tak też się stało.
Na odgłos z przeciwnej strony lasu spięli się tak że prawie im żyłka w dupie pękła.
-Słyszałeś to?-Zapytał Angelo.
-Tak, chodźmy to sprawdzić.
Usłyszałem oddalające się kroki więc natychmiast ruszyłem do samochodu, jednak po cichu.
Oczywiście nie byłbym sobą gdybym czegoś nie zjebał.
Biegnąc nie zauważyłem jakiejś gałęzi.
Ten jebany patyk złamał się tak głośno jakby kurwa chciał żebym wpadł.
-HEJ! TO ON!-Usłyszałem z tyłu, a zaraz po tym wystrzały.
Przeklinając w kółko w myślach rzuciłem się do auta.
Nagle poczułem ból w boku, przez co Krzyknąłem.
-KURWA!
Nie zwolniłem jednak.
Opatrzę to w domu.
Wskoczyłem do auta i odjechałem stamtąd zanim zdążyli zapamiętać blachy.Uf, było blisko. To teraz czas na opierdol, Angie
CZYTASZ
|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy sami
FanfictionOpis: Po sytuacji z pierwszego tomu, Alastor jest zmuszony uciekać wraz ze swoim ukochanym przed Mafią, którą zdradził dla niego chłopak. Parze powoli kończą się kryjówki, Il Migliore depcze im po piętach, a na domiar złego zdrowie jednego z bohater...