19-Zakupy.

187 21 2
                                    

ALASTOR:
Wyszliśmy ma zakupy.
W tłumie Il Migliore nie powinni nas zobaczyć a nawet jeśli to nie zaatakują.
Byłem zajęty wybieraniem mięsa, gdy podszedł do mnie Włoch i wrzucił do torby sporą ilość jabłek.
-Kolejne owoce?-Uniosłem brew.-Będziesz piekł placek owocowy?
-To dla Ciebie. Jesteś chory, więc powinieneś przyswajać jak najwięcej witamin.
Uśmiechnąłem się.
Wiedziałem że o mnie dba, szczególnie w takich momentach.
Wybrałem dziczyznę i zapłaciłem.
Ruszyliśmy z targu do samochodu.
Angel przejął ode mnie wszystkie torby z zakupami.
-Mógłbym Ci pomóc, Darling...-Wyciągnąłem dłoń w stronę torby.
-E e. Jesteś chory, więc powinieneś się oszczędzać.
Westchnąłem cicho.
Martwiłem się że nie dożyję leku. A ja naprawdę nie chciałem zostawiać Anthony'ego samego...
Wiem że źle by to zniósł. O ile w ogóle.
Może... Może powinienem mu powiedzieć..?
Wsiedliśmy do samochodu.
Załamie się, ale nie będę go okłamywać.
Nie wiem co jest lepsze.
-Hej, wszystko gra?-Blondyn położył mi dłoń na kolanie, prowadząc.
-Tak, kochany.-Ponownie skłamałem.-Po prostu się zamyśliłem.
-Się nie przyzwyczajaj.-Zażartował, a ja się zaśmiałem.
Dojechaliśmy pod nasz tymczasowy dom.
Wspinając się po schodach zacząłem szybko oddychać.
-Na pewno wszystko...-Zaczął zmartwiony Piegowaty, widząc jak z trudem łapię oddech.
-Tak, Najdroższy.-Wydyszałem.-Po prostu tych schodów jest dużo.





Taaaaaaaaaaaaaaak. To wina schodów, Angie... 🫥😐

|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz