48-Śmierć.

179 17 5
                                    

ANGEL:
Jakiś facet wciągnął mnie do krzaków, ściskając mnie mocno tak bym nie mógł się ruszyć i nic powiedzieć.
Jechało od niego pieprzem co oznaczało że psy nas nie wytropią.
Szarpałem się, aż facet warknął:
-Uspokój się, bo nas znajdą.
Przez dziurę w chaszczach mogłem widzieć ci się dzieje z moim skarbem.
-AL!-Chciałem krzyknąć, ale wyszedł mi tylko stłumiony bełkot.
Glinarze odwołali psy, zostawiając rannego i krwawiącego Alastora na ziemi.
Podeszli do niego, każdy trzymając spluwę, przez co zacząłem szarpać i wyrywać się bardziej.
Na próżno.
Typ był w cholere silny.
Chciałem wybiec z tych krzaków i pomóc Kreolowi. Wymordować wszystkich gliniarzy i tego kogoś kto usilnie przetrzymywał mnie w krzakach ale prawdą było że nic nie mogłem zrobić.
Mogłem tylko patrzeć na aresztowanie najbliższej mi osoby.
-Mamy go.-Stwierdził jeden policjant.
-W końcu.-Odetchnął drugi po czym się Zamyślił.-A nie było ich dwóch?
-Byłem sam.-Zapewnił Okularnik.
Boże, nie... Po co to mówisz..?
-Zabiłeś ich wszystkich, prawda?
W odpowiedzi Alastor uśmiechnął się tylko, ukazując zakrawione zęby.
-I jeszcze jest zachwycony. Jesteś psychopatą!-Krzyknął jeden z funkcjonariuszy.
Drugi przyłożył mu lufę do czoło, przez co zacząłem się szarpać jeszcze bardziej i próbować krzyczeć.
-Charles był moim przyjacielem.-Powiedział, po czym strzelił mężczyźnie między oczy.



Zbliżamy się do końca kochani.
Na moim profilu pojawił się już zwiastun nowej książki.
Jeśli się wyrobię i wena dopisze, po niej opublikuje trzecią część tej serii.
Tak, jest już w budowie ;)
Kto się cieszy? :DDDD

|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz