30-Ja umieram, Anthony.

193 20 5
                                    

ALASTOR:
Bardzo ciężko było mi otworzyć oczy, ale w końcu to zrobiłem.
Leżałem na materacu, przykryty kocem, a po sypialni chodził zestresowany Angel.
-Co... Co się stało..?-Wychrypiałem, siadając.
-Al!-Chłopak natychmiast podbiegł do mnie i usiadł przede mną.-Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś? Przynieść Ci coś?-Zasypał mnie pytaniami.
-Darling, co się stało..? Pamiętam że uciekaliśmy...
-Urwał Ci się film...-Powiedział cicho.-Straciłeś przytomność, Al... I nie wmówisz mi że bez powodu...
Przerwał mu mój atak kaszlu.
Obróciłem głowę w bok, by wykaszleć na podłogę sporą ilość krwi.
Oczy Blondyna powiększyły się, widząc to.
-A... Alastor...-Chwycił mnie za ramiona.-Ty...
-Ja umieram, Anthony.-Odezwałem się, w końcu postanawiając wyznać prawdę.
-TY CO?
-Dowiedziałem się kiedy ostatni raz byłem u lekarza.
Spodziewałem się krzyku i złości.
Ale chłopak po prostu przyciągnął mnie do siebie i objął mocno.
Po chwili usłyszałem głośny szloch, a ciało mojej miłości zaczęło się trząść.
-Nie możesz... Nie możesz mnie zostawić, Al!-Załkał.
Ścisnąłem go mocniej.
-Nie chciałbym żyć bez Ciebie..!-Wypłakał.-DLACZEGO WSZYSCY MNIE OPUSZCZAJĄ?!
-Ja tu jestem.
-Jeszcze...
Odsunął się ode mnie, kładąc mi dłonie na policzkach.
-Jesteś moim Śmieszkiem...-Wyszeptał, kiedy w jego oczach stały łzy.-Moim słońcem, skarbem... Moim wszystkim, Al!
Z jego oczu ponownie wylały się łzy.
-Ty dla mnie również jesteś wszystkim.-Odparłem.-Nie ma rzeczy ani osoby, którą kochałbym bardziej.
Na to Piegowaty wpił się w moje usta.






So... So sad, my dears...

|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz