ALASTOR:
Nie mogłem już w ogóle opuszczać naszej kryjówki. Musiałem też unikać okien.
Ale nie przeszkadzało mi to. Byłem zbyt słaby.
Ponownie leżałem z gorączką, jeszcze większą niż zwykle.
-Proszę.-Były narkoman położył na moim czole lodowaty okład z ręcznika.
Zadrżałem jeszcze bardziej.
-Wiem że jest zimne, ale jeśli znowu skoczy Ci temperatura to będzie koniec!-Zawołał rozpaczliwie Blondyn.
Nie mogliśmy udać się do przychodni ani szpitala. Nie mogliśmy też nikogo wezwać.
Na takie ruchy czekała Policja i Mafia. Byliśmy w potrzasku.
Zacząłem kaszleć, plując krwią na podłogę.
Kaszel był tak silny że zrobiło mi się niedobrze.
Znalazłem w sobie siłę by się podnieść i pobiec do toalety.
Wisząc na muszli klozetowej wstrząsnął mną spazm, przez który zwymiotowałem. Głównie krwią, ale też kawałkami jedzenia.
Nie było tego za dużo, bo nie jadłem prawie w ogóle w ostatnich dniach.
-Al..?-W drzwiach toalety stanął chłopak.
-Darling, oszczędź kłopotu sobie i mi i po prostu mnie zastrzel.-Powiedziałem cicho.
-POJEBAŁO CIĘ? Nigdy nie zrobiłbym Ci krzywdy, a co dopiero zabił!
Chciałem wstać, ale straciłem równowagę i poleciałem na podłogę.
To znaczy, poleciałbym, bo Anthony mnie złapał.
-Sam widzisz jak jest...-Wyszeptałem i ponownie spróbowałem ustać. Udało się.-Jestem słaby i beznadziejny. Nienawidzę tego stanu i nic już go nie naprawi. Chcę odejść, choćby z Twojej ręki.Ale byłby plot twist gdyby to Angel zastrzelił Alastora co nie?
CZYTASZ
|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy sami
FanfictionOpis: Po sytuacji z pierwszego tomu, Alastor jest zmuszony uciekać wraz ze swoim ukochanym przed Mafią, którą zdradził dla niego chłopak. Parze powoli kończą się kryjówki, Il Migliore depcze im po piętach, a na domiar złego zdrowie jednego z bohater...