23-Nie zostawię tak tego.

190 21 4
                                    

ANGEL:
Śmieszek od razu po powrocie poszedł do sypialni i położył się twarzą do ściany.
Po schowaniu alkoholu poszedłem do niego.
Mimo że leżał tyłem do mnie, wiedziałem że nie śpi.
Czułem się winny.
Pojechaliśmy tam bo taki miałem kaprys.
Siedziałem tak obok niego w milczeniu, wsłuchując w jego szybki oddech i coraz bardziej obwiniając.
-Przepraszam, Al...-Powiedziałem cicho spuszczając głowę.-To moja wina że go wtedy spotkałeś.
Długo panowała cisza, aż usłyszałem:
-To nie była Twoja wina, Darling.-Odparł, ale nadal leżał tyłem do mnie, obejmując się rękami.
-To był mój kaprys żebyś tam został. Tak samo z tym całym wyjściem po alkohol...
W końcu mężczyzna spojrzał na mnie i obrócił w moją stronę.
-To jego wina. I tego co mi zrobił...-Dodał ciszej...
Spojrzałem na jego dłoń, leżącą na materacu.
Czując lekkie obawy że to zły pomysł, położyłem swoją dłoń na jego.
Okularnik był zaskoczony, ale uśmiechnął do mnie słabo.
-Czy on... zrobił Ci coś..?
-Nie. Był pijany i chyba nawet mnie nie poznał.-Odpowiedział.-Chciał do mnie podejść, ale odwiodłem go od tego.
-Słyszałem.
Milczeliśmy chwilę.
-Jedno Twoje słowo i gnój straci chuja.-Odezwałem się.
-Doceniam, ale chcę o tym wszystkim po prostu zapomnieć.
-W porządku, obiecuję...-Zamyśliłem się.
Nie ma opcji że to tak zostawię.



Stąpasz po cieńkim lodzie, Angie
://

|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz