ALASTOR:
Dwóch Włochów wymierzyło we mnie z broni, przez co uniosłem nieco ręce do góry.
Angelo jako jedyny nie mial wyciągniętej broni, zapewne miał od tego swoich pomagierów.
-No proszę, w końcu was znaleźliśmy.-Uśmiechnął się szeroko, po czym rozejrzał się.-Gdzie ten ćpun?
-Już dawno nie bierze.-Mruknąłem.-Nie ma go tu.
Chyba nie do końca w to uwierzył.
-Lorenzo.-Pstryknął.-Sprawdź tę norę.
Mężczyzna posłuchał i od razu zaczął przeszukiwać mieszkanie.
-Jak nas znaleźliście?-Uniosłem brew.
-Przez Twojego przyjaciela.-Wzruszył ramionami.
-Kłamiesz. On taki nie jest.
-Cóż, nie każdy potrafi przetrwać Mafijne tortury, jaj Ty.-Uśmiechnął się do mnie prowokująco.
Rzuciłem się na niego z krzykiem, ale niezbyt to przemyślałem.
Przez chorobę byłem osłabiony i wolniejszy.
Gdy byłem tuż przed Angelo, ten kopnął mnie kolanem w brzuch.
Opadłem przed nim na kolana i zwymiotowałem krwią.
Jęknąłem.
-Będzie dużo sprzątania.-Odparł ironicznie.
-Nic... nic wam nie powiem...-Wykrztusiłem, siadając, bo ponownie nie potrafiłem się podnieść.
-Tak, wiemy.-Wywrócił oczami.-Już parę razy próbowaliśmy.
Akurat do salonu wrócił Lorenzo.
-Pusto. Naprawdę go tu nie ma.
-Eh...
Namyślił się.
-Chcieliśmy Cię sprzątnąć na jego oczach, ale najwidoczniej sami musimy zrobić wycieczkę do lasu.
-Dlaczego nie zabijemy go tutaj?-Zapytał drugi osiłek.
-A masz tłumik, idioto? I tak po ulicach krążą gliny, wiesz że ich unikamy a strzały na pewno by ich zwabiły.
To powiedziawszy spojrzał na mnie.
-Bierzcie go. Gdy skończymy, podrzucimy trupa temu Tossico (Ćpunowi).
Członkowie Mafii schowali broń i wywinęli barki, podnosząc.
Próbowałem się szarpać, ale trzymali mnie zbyt mocno.
CZYTASZ
|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy sami
FanfictionOpis: Po sytuacji z pierwszego tomu, Alastor jest zmuszony uciekać wraz ze swoim ukochanym przed Mafią, którą zdradził dla niego chłopak. Parze powoli kończą się kryjówki, Il Migliore depcze im po piętach, a na domiar złego zdrowie jednego z bohater...