40-Majaki?

176 18 4
                                    

ANGEL:
-Skróć moje cierpienia, błagam Cię, Anthony...
Moje oczy wypełniły się łzami.
-A co jeśli Cię zabiję dzień przed wynalezieniem leku? Nie ma mowy! Choćbyś miał mnie wziąć za skończonego egoistę, NIGDY nie zrobię Ci krzywdy.
Mężczyzna podszedł bliżej mnie i oparł brodę na moim barku.
Po chwili poczułem jak się osuwa, więc wziąłem go na ręce i przeniosłem na materac.
Położyłem go tam, od razu przykrywając wszystkim co mieliśmy i dając zimny okład na jego czoło.
Miał cholernie wysoką temperaturę, ale... Co jeśli to nie były Majaki..? Co jeśli on męczy się tak że naprawdę chce umrzeć..?
Spojrzałem na leżącą nieopodal spluwę i zacisnąłem powieki, potrząsając głową.
NIE! Nie zrobię tego! Nie umiem! Nie mogę! Nie chcę...
Odgarnąłem grzywkę z jego spoconej twarzy.
Poczekamy. Lek może jest już testowany. Muszę mieć nadzieję i być dobrej myśli.
Zbyt mocno go kocham, by żyć bez niego. A tym bardziej żebym sam go ukatrupił, nawet w akcie łaski.
On nie zasługuje na taką śmierć. Na żadną!
A jeśli już, to ze starości, przy kominku, obok mnie.
Mieliśmy się razem zestarzeć, cholera!
-Wytrzymaj, skarbie, proszę... Coś na pewno da się wymyślić..!
Nachyliłem się nad nim i pocałowałem go w usta, zamykając oczy.
Parę łez poleciało na jego zwykle ciemną, ale teraz bladą jak popiół skórę.

|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz