29-Nieprzytomny.

182 20 4
                                    

ANGEL:
W dziurze pod podłogą było mnóstwo forsy, magazynki, naboje i broń.
Spojrzeliśmy na siebie, obaj zadowoleni.
Al od razu zaczął pakować wszystko do plecaków.
Akurat kiedy zapinał ostatni z łazienki wyskoczył jeden z członków Mafii z nożem.
Rzucił się na Kreola.
-Al!-Krzyknąłem i natychmiast strzeliłem w napastnika.
Ten padł.
Przystojniak od razu wstał i podał mi mój plecak.
-Zabieramy się.
Rzuciliśmy się do samochodu, słysząc za nami krzyki.
W końcu do krzyków doszły odgłosy wystrzałów.
Byliśmy daleko w przodzie więc mieliśmy duże szanse że zdążymy uciec.
Byłem dobrej myśli.
Aż usłyszałem odgłos upadku za mną.
Odwróciłem się i zobaczyłem leżącego, nieprzytomnego Śmieszka.
-AL!-Przeraziłem się i podbiegłem do niego.
Bałem się że dostał, ale nie zobaczyłem krwi. Był po prostu nieprzytomny. 
-Co się dzieje, do chuja..?-Zmartwiłem się, ale obok ucha przeleciał mi nabój.
Nasz pościg był coraz bliżej.
Bardziej niż oczywiste było że nie zostawię tam spikera, więc podniosłem go, zawieszając na plecach i rzuciłem do samochodu, który nie był już tak daleko.
Alastor nie był bardzo ciężki, ale cięższy ode mnie.
Mimo że był niższy, był bardziej umięśniony niż ja.
Ale miałem jeszcze swój plecak, jego i musiałem szybko biec, więc zacząłem dyszeć z przemęczenia.
W końcu władowałem go na tylne siedzenia, a sam zająłem miejsce za kółkiem i odjechałem.
Jedna kula stłukła tylną szybę, ale byliśmy bezpieczni.




No cóż... Al taki bezpieczny raczej nie jest

|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz