37-Jeśli nie można czegoś zmienić, trzeba to zaakceptować.

179 20 2
                                    

ALASTOR:
Po raz kolejny zżerała mnie gorączka.
Leżałem przykryty wszystkim co mieliśmy i drżałem z zimna, jednocześnie pocąc się.
W pewnym momencie do sypialni wszedł Anthony, trzymając miskę.
-Zrobiłem zupę, Al.
-Z całym szacunkiem, Darling, nie mam zbytnio siły by jeść...
-Ostatnio bardzo schudłeś...
Nie odpowiedziałem i zamknąłem oczy, z myślą że trochę się zdrzemnę.
Nagle poczułem jak ktoś siada obok mnie, na materacu.
Spojrzałem na siedzącego obok chłopaka.
-Usiądź.-Poprosił.
Westchnąłem ciężko i posłuchałem.
Usiadłem, opierając się plecami o ścianę, jednak wciąż będąc przykrytym tak bardzo jak to było możliwe.
Blondyn nabrał trochę zupy na łyżkę, podmuchał i posłał mi znaczące spojrzenie.
-Znowu będziesz mnie karmić?-Uniosłem brew.
-Tak, ale tym razem nie będę Cię zachęcać do jedzenia tym że będziesz mieć siłę żeby mnie zabić.
Uśmiechnąłem się mimowolnie.
-Proszę, zjedz trochę to może poczujesz się lepiej.
Ponownie westchnąłem i otworzyłem usta, by pozwolić się nakarmić.
Zupą była bardzo smaczna i trochę mnie rozgrzała.
-Jesteś znakomitym kucharzem, mój drogi.-Odparłem, gdy Piegowaty odkładał pustą miskę na podłogę.
-Tyle Cię obserwowałem że musiałem się nauczyć czegoś pożytecznego.-Wzruszył ramionami.
Przyglądaliśmy się sobie dłuższy czas, aż Angel spuścił wzrok.
-Nie mogę uwierzyć że Ty... że niedługo Cię zabraknie...-Broda mu zadrżała.
Położyłem swoją dłoń na jego.
-Wiem że to trudne...
-Tylko "trudne"?-Zapytał.-To pierdolony koniec świata! Nie chciałbym żyć bez Ciebie! Ja... Nie umiałbym...
-Jeśli nie możemy czegoś zmienić, musimy to zaakceptować, kochany.-Uśmiechnąłem się do niego smutno.-Ja już zaakceptowałem że to koniec. Teraz Twoja kolej.
-Nigdy, Al. Przenigdy.

|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz