36-Kocham Cię.

193 18 2
                                    

ALASTOR:
-Nie chcę żebyś oddawał za mnie życie. Darling, ja chcę żebyś czasem pomyślał o konsekwencjach!
-Okej. Poprawię się, obiecuję.-Położył dłoń na sercu.-I przepraszam za wszystko...-Spuścił wzrok.
Wyglądało jakby mówił szczerze.
Zbliżyłem się do niego i pocałowałem w usta.
Piegowaty oddał gest i zamknął oczy.
Trwaliśmy tak chwilę, aż się oderwałem.
Ponownie się rozkaszlałem, zakrywając usta dłonią.
Spojrzałem na swoją rękawiczkę, na której znowu pojawiło się znacznie więcej krwi.
Patrzyłem tak dłuższą chwilę na nią, aż obraz mi się rozdwoił i straciłem czucie w nogach.
-Wow!-Krzyknął Angel, który chwycił mnie w ostatniej chwili, podtrzymując.
Poczułem jego dłoń, która unosi moją twarz żebym mógł patrzeć na jego.
Wciąż widziałem podwójnie.
-Al! Al, słyszysz mnie?
Zamknąłem oczy i odsunąłem się w pustkę.
Śniły mi się różne rzeczy.
Moje dzieciństwo, matka, znienawidzony ojciec, jego brat...
Później moje pierwsze zabójstwa, aż w końcu w moim domu pojawił się Anthony, który mnie ogłuszył.
Po tym otwarłem oczy i rozejrzałem się.
Ponownie znajdowałem się na materacu w sypialni.
Moja głowa leżała oparta o nogi Włocha, który szlochał cicho nade mną.
Miał zamknięte oczy i nie zauważył że się obudziłem.
Położyłem mu dłoń na policzku, przez co otworzył oczy.
-Kocham Cię, Anthony.-Powiedziałem.
Były narkoman chwycił moją dłoń, uśmiechając się przez łzy.
-A ja Ciebie, przystojniaku...-Odparł, z całych sił starając nie rozpłakać się bardziej.




Sweet and Sad

|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz