8-Wspomnienia.

187 28 2
                                    

ALASTOR:
Szykowaliśmy się powoli do ucieczki ze Stanu.
Czułem się trochę gorzej, ale nie okazywałem tego Anthony'emu.
Lada moment będziemy w Nowym Jorku. Tam na pewno będzie jakiś dobry lekarz, który przepisze mi coś na wzmocnienie dopóki nie powstanie lek.
Pewnego wieczora leżeliśmy na materacu, bo sypialnia nie miała łóżka.
Już trochę przysypiałem, ale wciąż trzymałem Włocha za rękę.
-A pamiętasz-Odezwał się w pewnej chwili, a ja na niego spojrzałem-jak się obudziłeś pierwszy raz w tej chatce?
Parsknąłem.
-Aż za dobrze Darling.
-Zwracałeś się do mnie per Pan.-Zaśmiał się.-Było to zabawne, ale też podniecające.
Zarumieniłem się.
-Planowałem Twoją śmierć na wszystkie znane mi sposoby.
Chłopak zachichotał i również na mnie spojrzał.
Patrzyliśmy sobie w oczy.
Nagle ścisnąłem jego dłoń i uniosłem, bym mógł ją pocałować.
-Nie żałuję że mnie wtedy porwałeś.-Powiedziałem, po czym uśmiechnąłem się pod nosem.-Aczkolwiek za zaczepienie w barze również bym się nie obraził.
-Oj, weź, Al. Co byśmy wtedy wspominali? Gburowatego barmana?
Zaśmialiśmy się.
Poczułem dłoń na policzku.
Blondyn pogłaskał mnie po nim palcem, aż westchnął.
-Znowu robisz się rozpalony. Nie zimno Ci?
-Tylko trochę, mój drogi.
Były narkoman puścił mnie i sięgnął po kołdrę, którą mnie okrył.
-Gdy będziemy już bezpieczni w Nowym Jorku pójdziesz do lekarza.-Rozkazał.
-Taki mam zamiar, Najdroższy...-Powiedziałem cicho.



Słodko

Dziś dzień pisarza! Może jeszcze coś wrzucę z tej okazji jak będą gwiazdki i komy ;)

|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz