ANGEL:
Z moich oczu wylało się morze łez.
Zaszlochałem.
Ciało spikera zrobiło się bezwładne, a jego puste, zamglone oczy patrzyły prosto na krzaki, w których siedziałem. Prosto na mnie.
Al... Nie...
To... To moja wina... TO WSZYSTKO MOJA WINA! I TEGO TYPA, KTÓRY NIE POZWOLIŁ MI MU POMÓC!
-Powiemy że zwiał.-Mruknął morderca Alastora, po czym odwrócił się i odszedł, wołając psy.-Do nogi.
Drugi policjant spojrzał ostatni raz na ciało i poszedł za współpracownikiem.
Kiedy już było bezpiecznie, facet puścił mnie, a ja od razu wybiegłem z chaszczy, potykając się o własne nogi i podbiegając do zwłok.
-AL!-Dopadłem do niego i chwyciłem jego twarz.-Nie nie nie nie nie nie... NIE!
Rozpłakałem się.
-To nie może być prawda...-Wyszlochałem.
Ale była. Mój przystojniak, mój Śmieszek mój skarb najdroższy... Nie żył... Z tego powodu że ja nie mogłem się powstrzymać i zabiłem nie tego kogo powinienem. DLACZEGO NIE POZBYŁEM SIĘ ZWŁOK?!
Ubolewałem, rycząc gorzej niż syrena policyjna.
W końcu wszystko do mnie dotarło.
Załkałem i pocałowałem po raz ostatni jego usta oraz zamknąłem oczy.
Po tym spojrzałem z nienawiścią na tego faceta.
-TY!-Wrzasnąłem i ruszyłem na zielonookiego.-TO PRZEZ CIEBIE! KIM TY W OGÓLE JESTEŚ?!
-Molly kazała mi Cię chronić.-Wyjaśnił.
Że co?
-Mogłeś ochronić nas obu!
-Samemu miałem stawić czoło Mafii czy glinom?-Uniósł brew.-Już mu to mówiłem.-Wskazał na ciało Kreola.-To TY byłeś moim priorytetem. Nie on!
Ponownie poczułem łzy w oczach.
-Tak? To przekaż Molly że NIGDY jej tego nie wybaczę!-Po czym odwróciłem i się odszedłem.
-Dokąd idziesz?
-Naćpać się.-Mruknąłem.-Raz a porządnie.Jeszcze jeden rozdział!
CZYTASZ
|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy sami
Fiksi PenggemarOpis: Po sytuacji z pierwszego tomu, Alastor jest zmuszony uciekać wraz ze swoim ukochanym przed Mafią, którą zdradził dla niego chłopak. Parze powoli kończą się kryjówki, Il Migliore depcze im po piętach, a na domiar złego zdrowie jednego z bohater...