25-Gdzie Twój uśmiech?

184 23 2
                                    

ALASTOR:
Obudziłem się, ale jeszcze chwilę leżałem z zamkniętymi oczami.
W końcu poczułem zapach śniadania.
Nie miałem ostatnio apetytu, ale wiedziałem że muszę coś jeść więc Otworzyłem oczy i usiadłem.
Znowu byłem przykryty wszystkim co posiadaliśmy przez co westchnąłem, co Angel usłyszał.
-Dzień dobry, słońce!-Zawołał z kuchni.
Wstałem z materaca i ruszyłem w jego stronę.
-Witaj, mój drogi.-Również się Przywitałem.-Znowu oddałeś mi swoją część kołdry?
-Potrzebowałeś jej bardziej niż ja.
-Darling ja...
-Ostatnio rzadziej się śmiejesz.-Zauważył.-Gdzie zgubiłeś uśmiech?
Ostatnio nie miałem specjalnie siły na cokolwiek, ale nawet uśmiechanie, które zwykle przychodziło mi z łatwością, stało się dla mnie trudne.
Piegowaty pewnie oczekiwał że się uśmiechnę, ale ja tylko spuściłem wzrok.
-Jakoś... zniknął...
Anthony przyglądał mi się zmartwiony.
-Dlatego umówiłem Cię do lekarza. Innego niż ostatnio.
Westchnąłem.
-Dobrze. Przepisze mi coś na wzmocnienie.
-Zbada Cię.
-To tylko przeziębienie.
-Nie wydaje mi się, Al.
Patrzyliśmy na siebie.
Nie wiem jak długo jeszcze dam radę go zwodzić...
-Ale teraz zjedzmy coś. Zrobiłem jajecznicę z szynką, jak lubisz!
Tym razem pod moim nosem pojawił się lekki uśmiech.
-Dziękuję, kochany.
Usiedliśmy do stołu i zajęliśmy jedzeniem.
-To... Kiedy mam tego lekarza..?
-Za dwie godziny. Zjemy, spokojnie się zbierzemy i pojedziemy.

|RADIODUST| 2 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz