Rozdział 1. Jeszcze raz

3.6K 120 16
                                    

-Jeszcze raz. -usłyszałam ponownie, zirytowany głos trenerki. Który to już, piętnasty? Nie wiem, ale bez dwóch zdań wiem, że mam już dość tego cholernego skoku.

Westchnęłam cicho posłusznie sunąć najpierw lewą, a później prawą łyżwą. Trenerkę Lindsey swobodnie określić mogłam, jako jedną z bardziej wymagających osób w całym Nashville, bardziej surową osobą od niej, był chyba tylko trener drużyny hokejowej.

-Skup się, Cassie. -rzuciła, przypatrując się uważnie mojej jeździe. 

Odkąd pamiętam zawsze skupiała się na tym, aby moja jazda była perfekcyjna, każdy skok był idealny, a lądowanie było wykonane na przysłowiowe 100%. Wszystko miało być idealne, ja także.

Spokojnie przesunęłam lewą nogą ustawiając się jednocześnie tyłem do kobiety, wewnętrzną krawędzią sunęłam po lodzie, szykując się jednocześnie do skoku. Szybkim ruchem wbiłam ząbki prawej łyżwy w  lód, wybijając się przy tym w powietrze.  Przysunęłam lekko dłonie, wykonując obrót, który zakończyłam idealnym lądowaniem na prawej nodze.

-I to był dobry, skok. -rzuciła po chwili, notując coś w swoim notesie. -Na dziś wystarczy. -dodała, zamykając czerwony zeszyt. 

Uśmiechnęłam się lekko, potakując delikatnie głową.

Myślę, że trzy godziny na dziś, zdecydowanie wystarczą.

-Tak jest. -odpowiedziałam natychmiastowo, podjeżdżając do ławki. 

-Jutro o tej samej godzinie, bądź punktualnie. -lekki uśmiech wpłynął na jej usta, gdy szybkim ruchem pakowała rzeczy do swojej sportowej torby.

-Oczywiście. -westchnęłam, wpatrując się w nią niepewnym spojrzeniem.

Ona i uśmiech?

Rzadkość. 

Odprowadziłam kobietę wzrokiem, pozbywając się jednocześnie jednej z łyżew, którą po chwili wepchnęłam do różowej torby. Butelka gazowanej wody znajdująca się w środku uśmiechała się do mnie, a susza znajdująca się w moim przełyku, wręcz błagała, aby sięgnąć po nią i upić kilka łyków.

Pokręciłam szybko głową, chwytając plastik prawą dłonią, jednym ruchem odkręciłam niebieską zakrętkę, przystawiając butelkę do ust.

Delikatne bąbelki załaskotały moje podniebienie, gasząc przy tym uczucie pragnienia.

-Gazowana? -usłyszałam nagle, nieznany mi dotąd głos.

Przechyliłam głowę w prawo, natrafiając wzrokiem na wysokiego faceta. Spojrzałam niepewnie na jego twarz, na której widoczne było oburzenie i zniesmaczenie. Masywny strój w czarno-czerwonym kolorze, tego samego koloru kask, który aktualnie znajdował się w jego dłoni i potężne, hokejowe łyżwy na stopach spowodowały, że od razu widziałam, kto miał trening po mnie.

Hokeiści.

-Tak. -odpowiedziałam, patrząc na niego uważnie.

Jego obrzydzenie skoczyło chyba poziom wyżej. 

-Jak można to pić? -zapytał, opierając się bokiem o bandę lodowiska.

-Normalnie. -wzruszyłam lekko ramionami, łapiąc jednocześnie za drugą łyżwę, która w dalszym ciągu znajdowała się na mojej nodze. -Jedyna słuszną. -dodałam, uwalniając stopę z obuwia.

-Jesteś masochistką w życiu codziennym? -rzucił, skacząc wzrokiem pomiędzy mną, a butelką znajdującą się na ławce.

Parsknęłam cicho śmiechem, łapiąc za butelkę. Szybkim ruchem zakręciłam niebieski plastik, rzucając go do torby.

-Nie, ja po prostu wiem co dobre. -odpowiedziałam, chowając do torby zdjęte łyżwy.

-Nie wydaje mi się. -rzucił, po chwili obdarzając moją osobę kpiącym uśmiechem. 

-Nie musi. -bąknęłam, wciskając na stopy białe trampki.

-Kochasiu, zabłądziłeś? -zmarszczyłam brwi, obracając się w stronę dobiegającego głosu. 

Trener Percy Lawson.

-Wszystko pod kontrolą, trenerze! -zaśmiał się perliście blondyn, który jak już wiemy nie lubi wody gazowanej.

-Nie wydaje mi się, Caleb. -burknął, podpierając się prawą dłonią o barierkę. -Lodowisko masz za sobą i tam właśnie powinieneś się znajdować. -dodał patrząc wymownie w jego kierunku. 

Ciche westchnienie już po chwili opuściło usta, jak się okazało Caleba.

-Wybacz masochistko, obowiązki wzywają. -rzucił, puszczając w moim kierunku oczko, po czym dość szybkim krokiem, mając na uwadze to że na jego stopach znajdowały się łyżwy, ruszył w kierunku lodowiska.

-Caleb, do cholery. -z oddali dobiegł nas głośny krzyk trenera Lawsona, który najwidoczniej nie mógł doczekać się widoku chłopka na lodowisku. -Rusz dupę! Zapomniałeś, że dziś twoja kolej na ogarnięcie bramek? -zapytał, nie kryjąc swojej irytacji.

-Oczywiście, że nie! -oburzył się blondyn. -Za kogo mnie trener uważa! -odpowiedział, teatralnie chwytając się za serce.

-Nie chcesz wiedzieć. -odburknął cicho mężczyzna, jednak nie na tyle cicho, aby ta informacja do nas nie dotarła.

Parsknęłam cicho, obserwując oburzenie Caleba. Chociaż doskonale zdałam sobie sprawę z tego, że więcej tam gry aktorskiej, niż faktycznego oburzenia, to jednak obserwując tę sytuację można było się uśmiechać.

-Idę! -krzyknął szybko w jego kierunku. -Masochistko już wiesz jak mam imię, a czy mi dane będzie poznać twoje? -zapytał, odwracając się szybko w moją stronę.

-Może kiedyś. -uśmiechnęłam się z jego kierunku, łapiąc jednocześnie w dłonie spakowaną już torbę.

-Uuu kolejne spotkanie! Podoba mi się to. -rzucił szybko, puszczając mi przy tym oczko.

-Do jasnej cholery, Caleb. -kolejny głośny wrzask trenera Lawsona spowodował, że wzdrygnęłam się delikatnie ze strachu.

-No już, już. -zaśmiał się szybko, ruszając w kierunku lodowiska.

Pokręciłam szybko głową, zarzucając torbę na prawe ramię. Uśmiechnęłam się delikatnie ruszając w kierunku drzwi wyjściowych, przez które przechodziła akurat grupa pozostałych hokeistów.

Grupa masywnych i niesamowicie wysokich mężczyzn w akompaniamencie własnych śmiechów ruszyła w kierunku bramki wejściowej.

Spuściłam głowę, nie chcąc za bardzo rzucać się w oczy.

Jedyne o czym aktualnie marzyłam, była kąpiel.

Tak bardzo potrzebowałam odprężenia, tak niesamowicie chciałam zrelaksować spięte mięśnie.

Tak cholernie chciałam odpocząć od bycia ciągle najlepszą.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
Cześć! Wracam do was z kolejną książką! ,,Zły ruch" to moja trzecia książka. Tym razem losy łyżwiarki figurowej i hokeisty! Mam nadzieję, że historia się wam spodoba!
Koniecznie dawajcie mi na bieżąco pod rozdziałami znać jak wam się podoba! No i standardowo do następnego! ~Patrycja1926

Ps. Możecie mnie znaleźć również na TikToku-patrycjakoziolautorka
Instagramie -patrycja.stronaautorska
Twitterze -PatrycjaKozio9
                         
                                                                                         #złyruchPK

Zły ruchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz