Rozdział 39. Trzymaj kciuki, pomponiaro

2.4K 90 6
                                    

-Nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteśmy! -krzyknęła Maddie, w momencie w którym  rzuciła się na duże łóżko. 

Po tym jak odebrałyśmy klucz do naszego tymczasowego wspólnego pokoju, przyszło mi słuchać zachwytów koleżanki nad Huntsville. Fakt, było cudownie. Ten skrawek miasta, który zobaczyłam z okna autobusu już był imponujący, zresztą podobnie jak hotel...

Szkoda tylko, że nie mogłam się w pełni na tym skupić, bo w mojej głowie cały czas był Blaise i jego jutrzejszy mecz.

-Cassie, słuchasz ty mnie? -westchnęła Maddie, czym skutecznie skupiła na sobie moją uwagę.

-Przepraszam, zamyśliłam się. -sapnęłam, zdając sobie sprawę z tego, że nie miałam pojęcia o czym mówiła.

-Pytałam, w co się ubierasz na jutrzejszy mecz chłopaków. -powtórzyła, patrząc na mnie wyczekująco.

-Na mecz? To my wszystkie tam idziemy? -zapytałam, stresując się z zupełnie nieznanego mi powodu.

-Tak! -pisnęła, podnosząc się na równe nogi. -To ty nie wiesz? -zapytała, śmiejąc się przy tym delikatnie. -Będziemy na ich meczu, a oni będą na kolejnym etapie naszej walki o finał. -dodała,łapiąc w dłonie czarną sukienkę. -Jak myślisz nada się na mecz? -zapytała, pokazując mi swoje meczowe odkrycie.

-Dlaczego? -zapytałam, gdy wreszcie udało mi się przetworzyć wszystkie informacje. 

-Czarny jest w końcu wyszczuplający... -zaczęła, lecz natychmiastowo jej przerwałam.

-Nie sukienka. -rzuciłam, machając ręką na kawałek materiału. -Dlaczego mamy oglądać ich mecz, a oni nasz występ? Nigdy tak nie było. -zapytałam, zdając sobie sprawę z tego, że faktycznie taka sytuacja nie miała nigdy miejsca.

-Decyzja trenerów. -rzuciła, wzruszając przy tym ramionami. -Choć osobiście uważam, że Lindsey i Percy mają się ku sobie. -dodała, łapiąc kolejną, tym razem różową sukienkę w dłonie. -A ta? -zapytała, wskazując mi różowy materiał.

-Nasza trenerka z Lawsonem? -zdziwiłam się, patrząc na nią podejrzliwie. -To niemożliwe. -pokręciłam szybko głową, odrzucając od siebie myśli o relacji trenerów. 

-Wiele rzeczy i potencjalnych związków wydaje się niemożliwych, a jednak do nich dochodzi. -zauważyła Maddie, wrzucając do walizki sukienkę. -Idę do Izzy, a ty zastanów się nad moimi słowami. -rzuciła, po czym w pośpiechu opuściła nasz pokój.

Zastanowić się nad jej słowami?

Ale po co?

Przecież wszystko w nich było oczywiste.

***

-Nie żartuj nawet, że chcesz iść w tym? -rzuciła z obrzydzeniem Maddie patrząc na wybrany przeze mnie strój.

-Co z nim nie tak? -zapytałam, nie bardzo wiedząc, czym spowodowana była jej reakcja.

-To zwykłe czarne jeansy i jakiś przeciętny biały top. -zauważyła mierząc mnie od góry do dołu. -I jeszcze ta koszula w kratę. -dodała, udając odruch wymiotny. -Czy ty nie wiesz gdzie idziemy? Przebierz się dziewczyno i to natychmiast! -krzyknęła, wymachując przy tym dłońmi.

-Daj spokój idziemy tylko na mecz. -rzuciłam, choć doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że to wcale nie jest tylko mecz.

To, aż mecz...

-To w co się powinnam ubrać, żeby nie przesadzić. -zapytałam, zastanawiając się nad dobraniem mojego stroju. Chciałam wyglądać dobrze, ale obecność dziewczyn zdecydowanie sprawiała, że strój który miałam na sobie wydawał mi się najodpowiedniejszą opcją i wcale nie dlatego, że czuję się od nich gorsza. Po prostu nie chciałam, żeby myślały że stroję się dla kogoś.

Zły ruchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz