Rozdział 4. Cisza, głucha cisza

2.8K 102 7
                                    

Po tym jak ułożyłam Amy do snu, czytając przez nią wybraną, i jak się w trakcie dowiedziałam jedną z jej ulubionych bajek udałam się do salonu. Zgodnie z tym co mówiła mi Bonnie, wysłałam wiadomość SMS do rodziców dziewczynki z informacją o godzinie zaśnięcia małej. Z tego co mówiła mi przyjaciółka w trakcie podawania numeru do Bransonów, Amy miała problemy ze snem. Czasami śniły jej się koszmary, dlatego też jasna lampka w kształcie słońca, która znajdowała się niedaleko jej łóżka, koniecznie musiała pozostać zapalona. 

Zajęłam miejsce na jednym z dwóch foteli znajdujących się przy kanapie, w momencie w którym dźwięk przychodzącej wiadomości dał o sobie znać. Sięgnęłam do tylnej kieszeni czarnym spodni, wyciągając migoczący telefon. Odblokowałam ekran natrafiając wzrokiem na świecącą się kopertę, pod którą ukryta było wiadomość od rodziców Amy,  bo właśnie tak na szybko udało mi się zapisać kontakt.

Rodzice Amy: 

Bardzo dziękujemy za przejęcie opieki nad naszą Amy. Razem z mężem jesteśmy ci bardzo wdzięczni, Cassandro. Czuj się jak u siebie w domu. Lodówkę masz pełną, na telewizorze masz nasze konta na Natfliksie, więc śmiało możesz korzystać! Gdyby coś się działo, jesteśmy pod telefonem. Dobrej nocy, Cassandro.

Odczytałam szybko wiadomość, uśmiechając się delikatnie pod nosem. 

Cóż, państwo Branson wydają się naprawdę w porządku.

Przynajmniej z treści SMS-a.

Odpisałam szybko dziękując i również życząc dobrej nocy, po czym sięgnęłam czarny pilot. Włączyłam telewizor, ściszając głośność praktycznie do minimum. Odnalazłam szybko ikonkę Netfliksa, klikając na nią po chwili. Szybko przeskanowałam wzrokiem konta zatrzymując się dłużej na jednym podpisanym literą B.

B, jak Branson?

Po krótkiej chwili namysłu kliknęłam na konto podpisane tylko jedną literą. Nie miałam zamiaru grzebać komuś po kontach, dlatego to, jak mniemam rodzinne wydawało mi się najodpowiedniejsze, aby to właśnie na nim coś obejrzeć.

Niewiele myśląc kliknęłam w pierwszą pozycję, która okazała się filmem romantycznym. Lubiłam ten gatunek, a tej ekranizacji jeszcze nie oglądałam, dlatego oparłam się wygodniej o miękki, welurowy materiał czarnego fotela, skupiając się całkowicie na napisach początkowych. 

Cztery godziny i trzy filmy później podniosłam się delikatnie rozprostowując zastane kości. Sięgnęłam dłonią po niebieskie etui, w którym ukryty został mój telefon. Szybkim ruchem odblokowałam ekran, mrużąc przy tym niesamowicie powieki. Rozjaśniony na maksa ekran, sprawił, że poczułam się jak wampir po zetknięciu ze słońcem.

To bolało. 

Zmrużyłam szybko powieki, maksymalnie ściemniając ekran. Przeniosłam spojrzenie na godzinę, wpatrując się chwilę w 2:30 p.m.   

Wow. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że filmy pochłonęły mnie na tyle czasu. Po dwóch komediach romantycznych i jednym filmie akcji stało się to, czego najbardziej się tutaj obawiałam.

Musiałam skorzystać z łazienki.

Przygryzłam nerwowo wnętrze policzka zdając sobie sprawę z tego, że ani Bonnie, ani Pani Lucy, ani nawet Amy, nikt dosłownie nikt nie powiedział mi gdzie w tym domu znajdowała się cholerna łazienka.

Nie chciałam chodzić od jednego do drugiego pomieszczenia, naruszając w ten sposób prywatność państwa Branson, ale chyba nie miałam innego wyjścia.

Mój pęcherz, wręcz błagał o to, abym dość szybko go znalazła. 

Szybko zatrzymałam lecące napisy końcowe, po czym ruszyłam niepewnie w głąb domu. Podeszłam do pierwszych lepszych drzwi, pociągając za klamkę. Uchyliłam pomieszczenie zerkając przez małą szparę w drzwiach. Brązowe meble, skórzana sofa, duże dębowe biurko na środku pomieszczenia...

Westchnęłam cicho zamykając drzwi, jak mniemam do gabinetu zapewne pana tego domu, o czym świadczyć mogły najróżniejsze alkohole znajdujące się na komodzie po prawej stronie biura.

Ruszyłam dalej podchodząc do kolejnych potencjalnych drzwi. Pociągnęłam za klamkę niepewnie wchodząc do środka. Przeskanowałam szybko pomieszczenie przeskakując spojrzeniem pomiędzy sztangami, bieżnią, rowerkiem i innymi przyrządami do ćwiczeń, których nazw nawet nie znałam. 

Zacisnęłam lekko pięści opuszczając pomieszczenie.

Jeśli tak dalej pójdzie, łazienka nie będzie mi już potrzebna.

Najzwyczajniej w świecie zsikam się w majtki.

Kilka minut poszukiwań, które nie zakończyły się sukcesem spowodowało, że ruszyłam w kierunku pięknych, marmurowych schodów. Mimo, że już po nich wchodziłam prowadząc Amy do łóżka, to kolejny raz zrobiły na mnie ogromne wrażenie. 

Rozejrzałam się natrafiając na pięć par drzwi, za którymi kryły się nieznane dla mnie pomieszczenia. 

Dobrze, że chociaż szóste prowadziły do pokoju Amy.

Jedne mniej do sprawdzenia.

Westchnęłam kierując się do pierwszych z nich znajdujących się po mojej lewej stronie. Kolejny już raz pociągnęłam za klamkę wchodząc do pomieszczenia, które zaparło mi dech w piesiach.

Czarne ściany, ciemny panel, duże masywne łóżko, pokryte szarą pościelą znajdowało się na środku pomieszczenia, ogromny telewizor znajdujący się na ścianie na przeciwko łóżka i te dębowe meble z domieszką ciemnego, wręcz czarnego pigmentu nadawały całości jeszcze większej mroczności. 

Zresztą, cały ten pokój był cholernie mroczny. 

Praktycznie wszystko w tym pokoju było w ciemnych barwach, jedynymi wyróżniającymi się kolorami było złoto, srebro i brąz wpadający wręcz w miedź, z czego tego pierwszego koloru zdecydowanie było najwięcej. Wytężyłam wzrok patrząc na mnóstwo pucharów, medali i statuetek, bo to właśnie one wyróżniały się z tego ponurego wnętrza.  

Niepewnie postawiłam stopę na ciemnym panelu, gdy głośny huk zamykanych drzwi odbił się echem w cały domu, zakłócając tym samym panującą w nim ciszę. Wzdrygnęłam się, zamykając szybko drzwi pokoju. Przełknęłam ślinę, która w momencie zgromadziła się w moich ustach. Wytężyłam słuch, starając się zidentyfikować, czy na dole dzieje się coś podejrzanego. 

Cisza, głucha cisza.

Tylko ona w tym momencie była wyczuwalna. Zagryzłam lekko dolną wargę, natychmiastowo zapominając o znalezieniu toalety. Jedynym co chciałam w tym momencie sprawdzić był huk do którego doszło. 

Cisza, która panowała nie wskazywała na to, aby ktoś wszedł do tej cholernej willi, więc tym bardziej nie miałam pojęcia co się przed chwilą stało.

Policzyłam w myślach do trzech niepewnie ruszając w kierunku salonu. 

Raz kozie śmierć. 

Mam pod opieką dziecko, które chyba cudem nie wybudziło się ze snu, więc tym bardziej muszę sprawdzić co się tu wyprawia. 

W domu takim jak ten, na pewno jest jakiś alarm, więc nic złego stać się nie może. W końcu włamanie wykryłby od razu. To na pewno przeciąg... 

Przeciąg o 3:00 a.m w nocy...

Nie wiem, czy w tej chwili byłam bardziej naiwna, czy głupia chcąc sprawdzić co przed chwilą się wydarzyło, ale jedno było pewne. 

Od dziś kończę z horrorami. 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

I jak wrażenia? Jak myślicie co spowodowało ten potężny huk? Dajcie znać i do następnego!~Patrycja1926

                                                                        #złyruchPK

Zły ruchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz